Skocz do zawartości

The Girl with the Dragon Tatoo - 2011 - David Fincher


tk___tk

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No po prostu jestem ekspertem filmowym.

 

 

Od dawna wieszczylem, ze ten film bedzie klapa. Nadszedl czas premiery i (niespodzianka) mialem racje. Fincher moze sobie wracac do robienia efektownych reklamowek, tylko to mu teraz wychodzi. A no i nic nie wnoszace openingi do filmow.

 

 

 

Zawisc to zle slowo, bo trzeba by bylo przyjac, ze denerwuje mnie to, ze Fincher jest obecnie dobry w tym co robi. A nie jest.

  • Minusik 1
Opublikowano

po obaleniu calej ksiazkowej trylogii, zapoznaniu sie z szwedzka adaptacja, dowiedziawszy sie, ze jankesi robia swoja wersje (z konkretna obsada) nagle zadalem sobie pytanie, czy 3 podejscie do tej samej historii jest w stanie zbudzic jakiekolwiek nowe dozniania...

Wpis.

Choć chętnie zobaczyłbym kolejne części zekranizowane przez Finchera. Szwedzka wersja po świetnej pierwszej części z każdym filmem była słabsza.

Opublikowano (edytowane)

Od dawna wieszczylem, ze ten film bedzie klapa. Nadszedl czas premiery i (niespodzianka) mialem racje. Fincher moze sobie wracac do robienia efektownych reklamowek, tylko to mu teraz wychodzi. A no i nic nie wnoszace openingi do filmow.

 

Pytanie mam. Oglądałeś już film? Jeśli tak to ok, jeśli nie, to obejrzysz i wtedy powiesz, czy coś jeszcze Fincherowi wychodzi. A wychodzi, bo "Social Network" było filmem wzorowym.

Po za tym od kiedy klapa finansowa oznacza klapę artystyczną?

Edytowane przez Cahir aep Callah
  • Plusik 2
Opublikowano

po obaleniu calej ksiazkowej trylogii, zapoznaniu sie z szwedzka adaptacja, dowiedziawszy sie, ze jankesi robia swoja wersje (z konkretna obsada) nagle zadalem sobie pytanie, czy 3 podejscie do tej samej historii jest w stanie zbudzic jakiekolwiek nowe dozniania...

Wpis.

Choć chętnie zobaczyłbym kolejne części zekranizowane przez Finchera. Szwedzka wersja po świetnej pierwszej części z każdym filmem była słabsza.

Swietnej czesci? Z ksiazki szwedzi zrobili nudne (pipi) i dodatkowo ten za(pipi)isty dobor aktorow. (Mikael wyglada jakby mu ryjem orano pole). Tak spartaczonej adaptacji dawo nie widzialem. Plakalem jak to ogladalem. O kolejnych czesciach szkoda nawet pisac, bo sa jeszcze gorsze.

Opublikowano

Z tego co pamiętam, Szwedzi wycieli wątki poboczne o rodzinie Vanger, dodali jedną scenę

w której Lisbeth rzuca koktajlem Mołotowa w ojca

. Wszystko przycięli do 2,5 godzin, coś musiało powypadać z kilkusetstronicowej książki. Szwedzki duet Lisbeth - Mikael daję radę, może jestem uprzedzony, ale nie sądzę by udało się przebić kreację Noomi Rapace. Bloomqvist wygląda jak wygląda, bo nie jest młodzieniaszkiem.

Opublikowano

Może mało obiektywnie napisze bo uwielbiam filmy Davida Finchera (poza Social Network - dla mnie kicha na maxa). W każdym razie jestem po seansie i film jest kapitalny! szwedzka wersja była moim zdaniem bardzo dobra ale fincherowska lepsza. Ogólnie Fincher moim zdaniem lepiej uchwycił klimat, a muzyka i smacznki z NIN dla mnie na dodatkowy plus. Świtny film, polecam obejrzeć.

Opublikowano

Jak to, co widzą ? Może bezpośrednio to powinno człowieka yebać, ale sukces komercyjny wpływa na przyszłe decyzje jakiejkolwiek wytwórni w temacie dalszych części. Więc Tobie film może się bardzo podobać, będziesz czekał na ciąg dalszy, ale jego nie będzie, bo jedynka się źle sprzedała.

Gość Mr. Blue
Opublikowano (edytowane)

Wy tu sobie farmazonujecie a ja właśnie wróciłem z kina. Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie, głównie dzięki świetnemu montażowi no i oczywiście prze genialnemu OST. Co najwyżej zauroczą was piękne, podrasowane szwedzkiej krajobrazy.

Autorom udało się coś niesamowitego... Dokładnie znałem intrygę a i tak, gdy bohater wjeżdżał do zasypywanej śniegiem posesji Vagnerów, czułem ten dreszczyk tajemniczy, grozę zagadki przed którą stoi Blomkvist.

(Spoiler nawet dla tych, którzy przeczytali książkę: )

 

Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie!

Jest to bez wątpienia najlepsze, co przytrafiło się jego dziełu. Nowe domknięcie intrygi jest o wiele bardziej satysfakcjonujące.

 

Edytowane przez Mr. Blue
Opublikowano

Mój brat (fan książki) uznał za to zakończenie za zupełnie skopane ;P

 

Ja nie oglądałem wer. szwedzkiej, ani nie czytałem oryginału i film Finchera mi się bardzo podobał. Z chęcią obejrzałbym jeszcze raz na BD czy nawet w kinie.

Opublikowano (edytowane)

znakomity film, chyba nawet lepszy od zodiaca. 4+/6. aha jeśli ktoś się obawiał, że hollywood złagodzi to co larsson zaserwował w książce to nie ma się czego obawiać. wiadoma scena jest porażająca.

 

no i OST! już kiedy słuchałem w domu był super, ale w filmie robi piorunujące wrażenie.

Edytowane przez tk___tk
Opublikowano (edytowane)

Nie oglądałem jeszcze, ale mam soundtrack i jest naprawdę świetny, chyba najlepsze OST kinowe w tym roku. Najbardziej lubię Immigrant z openingu, taka już ze mnie bilboard whore.

Edytowane przez Gość
Opublikowano (edytowane)

immigrant song na za(pipi)istym soundsystemie jaki oferuje wrocławski DCF wgniotło mnie w fotel. trent jesteś bogiem scieżek dźwiękowych filmowych onych! <szum><kot chodzący po pianinie><troche stukotów jak z silent hilla> = <eargasm>

Edytowane przez tk___tk
Opublikowano

Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie,

 

Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie!

 

Nie przesadzaj, Książka, fabuła i wątki wszystkie są udane, przemyślane i trzymają sie kupy. Film Szwedzki tez udany dla mnie i nie nudny.

Nie zakładaj ze inni maja te same wrażenia po książce i filmie jak TY. Widocznie jesteś przyzwyczajony do prostej fabuły w stylu amerykańskim.

 

Nie widziałem jeszcze wersji usa ale obawiam się że bedzie zbyt hamerykański i efekciarski... zobaczymy.

Opublikowano
Wy tu sobie farmazonujecie a ja właśnie wróciłem z kina. Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie, głównie dzięki świetnemu montażowi no i oczywiście prze genialnemu OST. Co najwyżej zauroczą was piękne, podrasowane szwedzkiej krajobrazy.

Autorom udało się coś niesamowitego... Dokładnie znałem intrygę a i tak, gdy bohater wjeżdżał do zasypywanej śniegiem posesji Vagnerów, czułem ten dreszczyk tajemniczy, grozę zagadki przed którą stoi Blomkvist.

(Spoiler nawet dla tych, którzy przeczytali książkę: )

 

Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie!

Jest to bez wątpienia najlepsze, co przytrafiło się jego dziełu. Nowe domknięcie intrygi jest o wiele bardziej satysfakcjonujące.

zakonczenie filmu i ksiazki:

 

o czym mowisz ze zakonczenie jest inne? Jest niemal takie same. Jedynie rozni sie tym, ze Martin zginal nieco inaczej i ze Harriet znalezli w londynie, gdzie w ksiazce byla tam Anita, a harriet byla w australii. Co w tym bardziej satysfakcjonujacego? Ciezko tez powiedziec co bylo "zakonczeniem' ksiazki, bo ona konczyla watki przez dobre 100 stron, takze pominiecie paru szczegolow niekonicznie musi swiadczyc o lepszym zakonczeniu, i nie swiadczy

 

Ogolnie udana ekranizacja, swietny soundtrack, fajny klimat. Nic nie jest ugrzecznione. Duuuzo lepiej niz biedna szwedzka wersja.

Gość Mr. Blue
Opublikowano (edytowane)

~LiSoQuan

Nie rozmawiamy o moim guście (gratuluje umiejętności prowadzenia dyskusji; w ogóle jak go możesz oceniać, skoro nie wiesz nawet o czym mówię, jeśli nie oglądałeś filmu?) ale spartaczonej fabule Millenium a szczególnie jego zakończeniu, które zachowuje wszelkie najgorsze cechy Deus Ex Machina. Oględnie mówiąc, jest z dupy.

Przez całą powieść dotyka nas atmosfera czegoś złego, jakiejś rodzinnej tragedii. Lawirujemy wśród tej grupy zboczeńców, nazistów i chciwców spodziewając się najgorszego... Kiedy już jesteśmy blisko, okazuję się, że Harriet cały czas pasła owce czy inne kopytne(?) w Australii(!!!) i doczekała się pokaźnego grona synów redneck'ów.

No kur*a genialne.

 

 

Tymczasem tutaj mamy do czynienia z eleganckim zapięciem klamry, które zostawia widza z poczuciem: "A więc to tak..." a nie "I co? To tyle?!".

 

~MichAelis.

 

Przecież to zmienia bardzo dużo. Po pierwsze, widz nie ma poczucia, że zakończenie wzięło się znikąd. jakie to zaskoczenie, że na końcu książki pojawia się "out of Nowhere" Australia i owce? W filmie, Harriet widzimy podczas seansu kilka razy. Nie mamy wrażenia, że zakończenie zostało dopisane dopiero po wymyśleniu intrygi, ale że raczej jest jej integralną częścią.

Zmiana niby nie duża, jednak dla jakości scenariusza - ogromna.

 

 

Edytowane przez Mr. Blue

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...