Obsolete 973 Opublikowano 10 stycznia 2012 Opublikowano 10 stycznia 2012 No po prostu jestem ekspertem filmowym. Od dawna wieszczylem, ze ten film bedzie klapa. Nadszedl czas premiery i (niespodzianka) mialem racje. Fincher moze sobie wracac do robienia efektownych reklamowek, tylko to mu teraz wychodzi. A no i nic nie wnoszace openingi do filmow. Zawisc to zle slowo, bo trzeba by bylo przyjac, ze denerwuje mnie to, ze Fincher jest obecnie dobry w tym co robi. A nie jest. 1 Cytuj
Gość kad2 Opublikowano 10 stycznia 2012 Opublikowano 10 stycznia 2012 86% na rotten tomatoes to klapa? Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 10 stycznia 2012 Opublikowano 10 stycznia 2012 Myślę, że po premierze na świecie dobije do tych 150 mln $. Cytuj
Pryxfus 820 Opublikowano 11 stycznia 2012 Opublikowano 11 stycznia 2012 po obaleniu calej ksiazkowej trylogii, zapoznaniu sie z szwedzka adaptacja, dowiedziawszy sie, ze jankesi robia swoja wersje (z konkretna obsada) nagle zadalem sobie pytanie, czy 3 podejscie do tej samej historii jest w stanie zbudzic jakiekolwiek nowe dozniania... Wpis. Choć chętnie zobaczyłbym kolejne części zekranizowane przez Finchera. Szwedzka wersja po świetnej pierwszej części z każdym filmem była słabsza. Cytuj
Cahir aep Callah 59 Opublikowano 11 stycznia 2012 Opublikowano 11 stycznia 2012 (edytowane) Od dawna wieszczylem, ze ten film bedzie klapa. Nadszedl czas premiery i (niespodzianka) mialem racje. Fincher moze sobie wracac do robienia efektownych reklamowek, tylko to mu teraz wychodzi. A no i nic nie wnoszace openingi do filmow. Pytanie mam. Oglądałeś już film? Jeśli tak to ok, jeśli nie, to obejrzysz i wtedy powiesz, czy coś jeszcze Fincherowi wychodzi. A wychodzi, bo "Social Network" było filmem wzorowym. Po za tym od kiedy klapa finansowa oznacza klapę artystyczną? Edytowane 11 stycznia 2012 przez Cahir aep Callah 2 Cytuj
MichAelis 5 621 Opublikowano 11 stycznia 2012 Opublikowano 11 stycznia 2012 po obaleniu calej ksiazkowej trylogii, zapoznaniu sie z szwedzka adaptacja, dowiedziawszy sie, ze jankesi robia swoja wersje (z konkretna obsada) nagle zadalem sobie pytanie, czy 3 podejscie do tej samej historii jest w stanie zbudzic jakiekolwiek nowe dozniania... Wpis. Choć chętnie zobaczyłbym kolejne części zekranizowane przez Finchera. Szwedzka wersja po świetnej pierwszej części z każdym filmem była słabsza. Swietnej czesci? Z ksiazki szwedzi zrobili nudne (pipi) i dodatkowo ten za(pipi)isty dobor aktorow. (Mikael wyglada jakby mu ryjem orano pole). Tak spartaczonej adaptacji dawo nie widzialem. Plakalem jak to ogladalem. O kolejnych czesciach szkoda nawet pisac, bo sa jeszcze gorsze. Cytuj
Pryxfus 820 Opublikowano 12 stycznia 2012 Opublikowano 12 stycznia 2012 Z tego co pamiętam, Szwedzi wycieli wątki poboczne o rodzinie Vanger, dodali jedną scenę w której Lisbeth rzuca koktajlem Mołotowa w ojca . Wszystko przycięli do 2,5 godzin, coś musiało powypadać z kilkusetstronicowej książki. Szwedzki duet Lisbeth - Mikael daję radę, może jestem uprzedzony, ale nie sądzę by udało się przebić kreację Noomi Rapace. Bloomqvist wygląda jak wygląda, bo nie jest młodzieniaszkiem. Cytuj
Dallas 8 Opublikowano 14 stycznia 2012 Opublikowano 14 stycznia 2012 Może mało obiektywnie napisze bo uwielbiam filmy Davida Finchera (poza Social Network - dla mnie kicha na maxa). W każdym razie jestem po seansie i film jest kapitalny! szwedzka wersja była moim zdaniem bardzo dobra ale fincherowska lepsza. Ogólnie Fincher moim zdaniem lepiej uchwycił klimat, a muzyka i smacznki z NIN dla mnie na dodatkowy plus. Świtny film, polecam obejrzeć. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 15 stycznia 2012 Opublikowano 15 stycznia 2012 Ja się tak zastanawiam co ludzi interesuje sukces komercyjny. Ich rodzina w wytwórni pracuje? Cytuj
Kenny tJJger 3 784 Opublikowano 15 stycznia 2012 Opublikowano 15 stycznia 2012 Tez sie nad tym zastanawiam, moze dla niektorych sukces komercyjny podnosi wartosc filmu po prostu. Niszowe kino, chocby dobre i odkrywcze nigdy ich nie zainteresuje. Cytuj
KOŁD 1 101 Opublikowano 15 stycznia 2012 Opublikowano 15 stycznia 2012 To maja byc jakies inne czesci od Finchera? Cytuj
kotlet_schabowy 2 730 Opublikowano 15 stycznia 2012 Opublikowano 15 stycznia 2012 Jak to, co widzą ? Może bezpośrednio to powinno człowieka yebać, ale sukces komercyjny wpływa na przyszłe decyzje jakiejkolwiek wytwórni w temacie dalszych części. Więc Tobie film może się bardzo podobać, będziesz czekał na ciąg dalszy, ale jego nie będzie, bo jedynka się źle sprzedała. Cytuj
Dallas 8 Opublikowano 15 stycznia 2012 Opublikowano 15 stycznia 2012 wole dobry film, który nie osiągnął sukcesu komercyjnegoo niż kiepski film który go osiągnął a takich nie brakuje niestety Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 (edytowane) Wy tu sobie farmazonujecie a ja właśnie wróciłem z kina. Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie, głównie dzięki świetnemu montażowi no i oczywiście prze genialnemu OST. Co najwyżej zauroczą was piękne, podrasowane szwedzkiej krajobrazy. Autorom udało się coś niesamowitego... Dokładnie znałem intrygę a i tak, gdy bohater wjeżdżał do zasypywanej śniegiem posesji Vagnerów, czułem ten dreszczyk tajemniczy, grozę zagadki przed którą stoi Blomkvist. (Spoiler nawet dla tych, którzy przeczytali książkę: ) Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie! Jest to bez wątpienia najlepsze, co przytrafiło się jego dziełu. Nowe domknięcie intrygi jest o wiele bardziej satysfakcjonujące. Edytowane 16 stycznia 2012 przez Mr. Blue Cytuj
qb3k 946 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Mój brat (fan książki) uznał za to zakończenie za zupełnie skopane ;P Ja nie oglądałem wer. szwedzkiej, ani nie czytałem oryginału i film Finchera mi się bardzo podobał. Z chęcią obejrzałbym jeszcze raz na BD czy nawet w kinie. Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 16 stycznia 2012 Autor Opublikowano 16 stycznia 2012 (edytowane) znakomity film, chyba nawet lepszy od zodiaca. 4+/6. aha jeśli ktoś się obawiał, że hollywood złagodzi to co larsson zaserwował w książce to nie ma się czego obawiać. wiadoma scena jest porażająca. no i OST! już kiedy słuchałem w domu był super, ale w filmie robi piorunujące wrażenie. Edytowane 16 stycznia 2012 przez tk___tk Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Tani i efekciarski, dla malo wymagajacego widza. 3/10 1 5 Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 16 stycznia 2012 Autor Opublikowano 16 stycznia 2012 są cycki i krew Cytuj
qb3k 946 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Obso, wypi.erdalaj. Znalazłem wreszcie OST i eargasm normalnie. Aż chyba sobie pójdę jeszcze raz jak mi się sesja skończy alboco. Cytuj
Gość Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 (edytowane) Nie oglądałem jeszcze, ale mam soundtrack i jest naprawdę świetny, chyba najlepsze OST kinowe w tym roku. Najbardziej lubię Immigrant z openingu, taka już ze mnie bilboard whore. Edytowane 16 stycznia 2012 przez Gość Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 16 stycznia 2012 Autor Opublikowano 16 stycznia 2012 (edytowane) immigrant song na za(pipi)istym soundsystemie jaki oferuje wrocławski DCF wgniotło mnie w fotel. trent jesteś bogiem scieżek dźwiękowych filmowych onych! <szum><kot chodzący po pianinie><troche stukotów jak z silent hilla> = <eargasm> Edytowane 16 stycznia 2012 przez tk___tk Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Ten cover byłby niczym bez wokalu Karen O. 1 Cytuj
LiSoQuan 23 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie, Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie! Nie przesadzaj, Książka, fabuła i wątki wszystkie są udane, przemyślane i trzymają sie kupy. Film Szwedzki tez udany dla mnie i nie nudny. Nie zakładaj ze inni maja te same wrażenia po książce i filmie jak TY. Widocznie jesteś przyzwyczajony do prostej fabuły w stylu amerykańskim. Nie widziałem jeszcze wersji usa ale obawiam się że bedzie zbyt hamerykański i efekciarski... zobaczymy. Cytuj
MichAelis 5 621 Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 Wy tu sobie farmazonujecie a ja właśnie wróciłem z kina. Cóż, Finchera po nogach trzeba całować, że z tak niedopracowanej, nieprzemyślanej i przeciągniętej fabuły wyciągnął to co najlepsze i przedstawił to w naprawdę oryginalny, bardzo zjadliwy sposób. To nie nudna szwedzka ekranizacja, tutaj nie zaśniecie, głównie dzięki świetnemu montażowi no i oczywiście prze genialnemu OST. Co najwyżej zauroczą was piękne, podrasowane szwedzkiej krajobrazy.Autorom udało się coś niesamowitego... Dokładnie znałem intrygę a i tak, gdy bohater wjeżdżał do zasypywanej śniegiem posesji Vagnerów, czułem ten dreszczyk tajemniczy, grozę zagadki przed którą stoi Blomkvist. (Spoiler nawet dla tych, którzy przeczytali książkę: ) Chociaż film dosyć wiernie trzyma się książki, to Fincher zmienił zakończenie! Jest to bez wątpienia najlepsze, co przytrafiło się jego dziełu. Nowe domknięcie intrygi jest o wiele bardziej satysfakcjonujące. zakonczenie filmu i ksiazki: o czym mowisz ze zakonczenie jest inne? Jest niemal takie same. Jedynie rozni sie tym, ze Martin zginal nieco inaczej i ze Harriet znalezli w londynie, gdzie w ksiazce byla tam Anita, a harriet byla w australii. Co w tym bardziej satysfakcjonujacego? Ciezko tez powiedziec co bylo "zakonczeniem' ksiazki, bo ona konczyla watki przez dobre 100 stron, takze pominiecie paru szczegolow niekonicznie musi swiadczyc o lepszym zakonczeniu, i nie swiadczy Ogolnie udana ekranizacja, swietny soundtrack, fajny klimat. Nic nie jest ugrzecznione. Duuuzo lepiej niz biedna szwedzka wersja. Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 16 stycznia 2012 Opublikowano 16 stycznia 2012 (edytowane) ~LiSoQuan Nie rozmawiamy o moim guście (gratuluje umiejętności prowadzenia dyskusji; w ogóle jak go możesz oceniać, skoro nie wiesz nawet o czym mówię, jeśli nie oglądałeś filmu?) ale spartaczonej fabule Millenium a szczególnie jego zakończeniu, które zachowuje wszelkie najgorsze cechy Deus Ex Machina. Oględnie mówiąc, jest z dupy. Przez całą powieść dotyka nas atmosfera czegoś złego, jakiejś rodzinnej tragedii. Lawirujemy wśród tej grupy zboczeńców, nazistów i chciwców spodziewając się najgorszego... Kiedy już jesteśmy blisko, okazuję się, że Harriet cały czas pasła owce czy inne kopytne(?) w Australii(!!!) i doczekała się pokaźnego grona synów redneck'ów. No kur*a genialne. Tymczasem tutaj mamy do czynienia z eleganckim zapięciem klamry, które zostawia widza z poczuciem: "A więc to tak..." a nie "I co? To tyle?!". ~MichAelis. Przecież to zmienia bardzo dużo. Po pierwsze, widz nie ma poczucia, że zakończenie wzięło się znikąd. jakie to zaskoczenie, że na końcu książki pojawia się "out of Nowhere" Australia i owce? W filmie, Harriet widzimy podczas seansu kilka razy. Nie mamy wrażenia, że zakończenie zostało dopisane dopiero po wymyśleniu intrygi, ale że raczej jest jej integralną częścią. Zmiana niby nie duża, jednak dla jakości scenariusza - ogromna. Edytowane 16 stycznia 2012 przez Mr. Blue Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.