Stona 569 Opublikowano 30 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 30 stycznia 2012 Potwierdzę, że nic do nich nie mamy A co do stosunków, to Lech nie ma ich z żadnym klubem Na luzie i bez spinki, tak mi się skojarzyło od razu jak to przeczytałem :* Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd Opublikowano 30 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 30 stycznia 2012 @Stona za to w Poznaniu macie pewne obyczaje :* linkiem nie będę zarzucał. Cytuj Odnośnik do komentarza
_lukas_ 1 685 Opublikowano 30 stycznia 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 30 stycznia 2012 jakie obyczaje? Chętnie je obczaję ? Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 30 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 30 stycznia 2012 Szlachecki obyczaj CHAOS PODSYCAJ Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd Opublikowano 30 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 30 stycznia 2012 ano takie: xD Cytuj Odnośnik do komentarza
Linek 187 Opublikowano 31 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 31 stycznia 2012 Co do piłkarzy chodzących na mecze - Wasyla 2 razy w kotle w Poznaniu spotkałem, więc widocznie też coś jest na rzeczy. Nawet bodaj na meczu z BVB kibole jego nazwisko skandowali. Poza tym faktycznie - takie najgłośniejsze przypadki ostatnich lat to Małecki i Boruc. Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 31 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 31 stycznia 2012 Ultras tabela "wszech czasów" (jesień 2005-jesień 2011): 1. Legia Warszawa 955 pkt 2. Lech Poznań 861 pkt 3. Widzew Łódź 811 pkt 4. Korona Kielce 539 pkt 5. Wisła Kraków 475 pkt 6. Jagiellonia Białystok 446 pkt 7. ŁKS Łódź 243 pkt 8. Motor Lublin 145 pkt 9. Cracovia Kraków 121 pkt 10. Polonia Bytom 115 pkt Chodzi ofkoz o oprawy Cytuj Odnośnik do komentarza
kilix 128 Opublikowano 31 stycznia 2012 Udostępnij Opublikowano 31 stycznia 2012 Motor Lublin :o Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 1 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 1 lutego 2012 Obczaj sobie http://www.motorlublin.com/forum/viewtopic.php?t=3049 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd Opublikowano 1 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 1 lutego 2012 35 kibiców zginęło w środę w starciach, do jakich doszło w egipskim Port Saidzie po piłkarskim meczu ligowym między zespołami Al-Masry i Al-Ahly. Na płycie boiska, na którą wtargnęli fani obu zespołów, doszło do bitwy, której nie potrafiła zapobiec policja.Rzucano kamieniami i butelkami, a walki przeniosły się na ulice w pobliżu stadionu. Bilans ofiar może wzrosnąć. Od wielu lat kibice dwóch czołowych klubów egipskich są w "stanie wojny". Wszystkie mecze tych zespołów to spotkania podwyższonego ryzyka. Mecz wygrali gospodarze - Al-Masry 3:1. http://www.polskatimes.pl/artykul/500608,masakra-w-czasie-meczu-w-egipcie-w-bitwie-kiboli-zginelo-35,id,t.html?utm_source=wykop.pl&utm_medium=SMO_GRATKA&utm_campaign=SMO gdzieś wyczytałem że podobno zginęło już 70 osób. Tragedia większa niż na Heysel Cytuj Odnośnik do komentarza
SG1-ZIELU 870 Opublikowano 1 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 1 lutego 2012 http://www.sport.pl/pilka/1,65085,11073496,Pilka_nozna__Zamieszki_po_meczu_w_Egipcie__Sa_zabici.html Już 73 Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 2 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 2 lutego 2012 http://www.youtube.com/watch?v=X_9a_4LDNvI Polecam obczaić zachowanie milicji [stoją w rządku przy bieżni oraz w kilku miejscach na płycie] Cytuj Odnośnik do komentarza
Tokar 8 265 Opublikowano 2 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 2 lutego 2012 Na Lechu chyba wprowadzają politykę większej tolerancji dla ciemnej strony mocy. Janol coś tam kiedyś pisał, że jakiś czas temu mudzin próbował wam się kręcić po młynie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 2 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 2 lutego 2012 Mi to wygląda na fotoszopkę XD Skąd byś wziął mudżina w Posen? o.O Cytuj Odnośnik do komentarza
_lukas_ 1 685 Opublikowano 2 lutego 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 2 lutego 2012 Mi to wygląda na fotoszopkę XD Skąd byś wziął mudżina w Posen? o.O Z Afryki! Swoją drogą widziałem parę razy murzyna jak wychodził/wchodził na stadion. nawet jednego chyba na telebimach pokazali. A tu tak po za tematem: Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd Opublikowano 5 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 5 lutego 2012 (edytowane) Świetny tekst Dariusza Rosiaka z Rzepy: Pozwólcie nam obrażać na stadionach O co chodzi w piłce nożnej? O to, żeby strzelić więcej goli niż przeciwnik? Zła odpowiedź. O to, by kibice mogli dać upust swoim emocjom? Też nie. Prawidłowa odpowiedź brzmi: w piłce nożnej chodzi o walkę z rasizmem, homofobią i przemocą oraz o piętnowanie postaw obraźliwych wobec innych. Wszyscy, którzy tego nie rozumieją, są mastodontami nieprzystającymi do nowoczesności. Od kilku lat, zwłaszcza w ojczyźnie futbolu, na Wyspach Brytyjskich, trwa nieprzerwana kampania obrońców politycznej poprawności, której celem jest uczynienie z piłki nożnej jeszcze jednej wypranej z emocji gałęzi biznesu rozrywkowego. Każdy obraźliwy gest, każde zdanie odnoszące się do rasy, religii czy upodobań seksualnych gracza albo kibica drużyny przeciwnej jest traktowane jako przestępstwo i może być ścigane prawem. Pada ostatni bastion wolności słowa – stadion piłkarski. Bluzgi gorsze od brutalnych fauli W ubiegły weekend dwa mecze Pucharu Anglii wzbudziły szczególne zainteresowanie mediów. W Londynie Chelsea grała derbowe spotkanie z Queen's Park Rangers, kilkaset kilometrów na północ Liverpool walczył z Manchesterem United. W dawnych czasach ludzie byliby zainteresowani grą i wynikiem, ale takie rzeczy są dziś tylko dla futbolowych prostaków. Najważniejsze pytanie piłkarskiego weekendu w Anglii brzmiało: czy na obu stadionach dojdzie do aktów rasizmu, czy nie. Podobno rasizm to jeden z największych problemów futbolu na Wyspach. Nie szkodzi, że 30 procent zawodowych graczy to czarni, a futbol jest jedną z ciągle nielicznych dziedzin życia, w której czarny Brytyjczyk może stać się milionerem wyłącznie dzięki swojemu talentowi i pracy. Nie szkodzi, że na trybunach widać dziś kolorową mozaikę ludzi, a akty rasizmu na stadionach należą do wyjątków. Czym mniej jest w Anglii rzeczywistych przejawów rasizmu, tym gorętsza staje się walka z nim i tym więcej organizacji się do niej włącza. Od kilku miesięcy brytyjskie media sportowe, i nie tylko, żyją sprawą dwóch piłkarzy – Luisa Suareza z Liverpoolu i Johna Terry'ego z Chelsea, którzy kilka miesięcy temu dopuścili się ponoć napaści na tle rasowym na czarnych piłkarzy. W weekend ofiary i ich prześladowcy stanęli naprzeciw siebie. Na szczęście tym razem mecze przebiegły bez zakłóceń, ale pamięć o wstrząsających wydarzeniach sprzed kilku miesięcy dominowała relacje z meczów. O co chodziło? W grudniu urugwajski napastnik Liverpoolu Suarez został uznany za winnego użycia rasistowskiego określenia wobec francuskiego obrońcy Manchesteru United Patrice'a Evry. Angielski Związek Piłki Nożnej opracował 100-stronicowy raport z tego wydarzenia, które, nawiasem mówiąc, składało się łącznie z trzyzdaniowej wymiany bluzgów między obu piłkarzami, w której Suarez rzekomo nazwał Evrę „negro". Urugwajczyk został odsunięty od ośmiu meczów, co jest groteskowo surową karą. Zwykle nawet za brutalne faule rujnujące karierę zawodnika piłkarze dostają trzy, cztery mecze zawieszenia. Obrońca Chelsea John Terry skończył w sądzie. Został on oskarżony o „przestępstwo publiczne na tle rasowym", ponieważ rzekomo (Terry zaprzecza) nazwał obrońcę QPR Antona Ferdinanda „pier...ną czarną p...dą". Mecze nie są obowiązkowe Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nazywanie kogoś w ten sposób jest przejawem skrajnego chamstwa. Rzecz w tym, że tego typu zachowania w trakcie meczu piłkarskiego nie są żadnym przejawem rasizmu czy homofobii. Boisko piłkarskie jest dziwnym miejscem: ludzie kopią się bezkarnie po nogach, obrzucają ordynarnymi wyzwiskami, czasem nawet dają sobie po twarzy. Przykładając normalne miary, zarówno piłkarze, jak i ludzie na trybunach, to psychopaci pompowani adrenaliną, których należałoby odwieźć w komplecie do szpitala wariatów albo do więzienia. Do tej pory tego nie robiono, wychodząc z założenia, że zdecydowana większość piłkarzy i kibiców po meczu zmienia się w normalnych ludzi: piłkarze podają sobie dłonie i zapominają o urazach, a kibice wracają do domów i zamiast śpiewać wulgarne piosenki jedzą kolację z rodziną, a następnego dnia idą do pracy i nie wymyślają szefowi, nawet jeśli kibicuje innej drużynie. To, co dzieje się na boisku i stadionie piłkarskim, traktowane jest inaczej niż to, co dzieje się w normalnym świecie. Rozumiem, że taka konwencja nie jest przeznaczona dla wszystkich. Na szczęście uczęszczanie na mecze piłkarskie nie jest obowiązkowe. Niektórzy nie lubią, gdy siedzący obok gruby spocony facet z pianą na ustach wyraża niepochlebne opinie na temat matki piłkarza drużyny przyjezdnej. Zresztą tradycyjnie na stadionach istniały specjalne sektory dla „koneserów futbolu", ludzi, którzy przyszli po prostu obejrzeć mecz, a nie zmieniać się na 90 minut w dzikusa. Jednak do niedawna trybuna była miejscem, na którym z założenia wolno było więcej. Można zostać poważnie obrażonym, można się wkurzyć albo oburzyć. I to chodzi – właśnie po to wielu ludzi przychodzi na stadion. Zabawa w ofiary i donosicieli W ostatnich latach skupiona wokół futbolu grupa aktywistów społecznych forsuje jednak nowy model futbolu. Według tego modelu, jeśli np. uderzony łokciem w twarz piłkarz krzyknie do przeciwnika: „Wyp..., ty pedale!", to nie jest to skutek puszczenia blokad u sportowca, który w ogniu walki nie panuje nad odruchami, ale wyraz jego głęboko przemyślanych ideowych przekonań na temat homoseksualistów, które jako obraźliwe powinny być karane prawem. Wiem, że brzmi to jak niezbyt śmieszny dow(pipi), który mogli wymyślić wyłącznie ludzie, którzy nigdy w życiu nie grali w piłkę ani nie chodzili na stadion. Jednak to oni nadają dziś kierunek zmianom. Złe emocje są nie do przyjęcia nie tylko jako politycznie niepoprawne. Ważne również jest to, że odrzucają one od futbolu ludzi z pieniędzmi, na których sponsorom zależy znacznie bardziej niż na tradycyjnych kibicach. W efekcie wprowadza się kuriozalne przepisy, np. w Szkocji parlament pod kierunkiem Szkockiej Partii Narodowej uchwalił pod koniec ubiegłego roku jedną z najbardziej drakońskich ustaw ograniczających wolność słowa w demokratycznym świecie. Za śpiewanie „obraźliwych" piosenek w trakcie meczu piłkarskiego można zostać skazanym na karę więzienia do pięciu lat. Nie ma rozróżnienia na słowo i czyn – karana jest nie fizyczna agresja wobec drugiego człowieka (z tym nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien mieć problemu), ale „obraźliwe" słowo czy gest. Już są pierwsi skazani. Paradoksalnie obecnie derby Glasgow Celticu z Rangersami, podczas których od zawsze kibice obrażali się słowem i gestem, a piłkarze grali tak, jakby uczestniczyli w wojnie plemiennej – stają się coraz mniej dramatyczne, zarówno na boisku, jak i na trybunach. Skąd zatem ta świeża troska o psychiczny komfort kibica? Po części jest to objaw szerszego trendu współczesnej kultury, w której wiara, że ludzie są silnymi indywidualnościami potrafiącymi sobie poradzić z przeciwnościami losu, krytyką ze strony innych, a nawet agresją słowną zostaje zastąpione przekonaniem, że wszyscy składamy się z wrażliwych na krzywdę grup pokaleczonych ofiar losu, które bez ochrony państwa, organizacji społecznych i sądu zginą marnie. Kibice Celticu od stu lat znoszą antykatolicką agresję słowną na stadionie Rangersów i odpowiadają na to nacjonalistycznymi piosenkami sławiącymi IRA na swoim obiekcie. Teraz obie grupy dowiadują się, że bez opieki władz grożą im stan permanentnej depresji i inne cierpienia psychiczne. Co ciekawe, szkoccy i angielscy kibice reagują zgodnie z oczekiwaniami władz. Po pierwsze, nikt nie dziwi się, gdy mecze stają się okazją dla służb bezpieczeństwa do wyszukiwania na trybunach wszelkich oznak „obraźliwego" zachowania. Na spotkaniach obarczonych największym ryzykiem pojawiają się nie tylko stewardzi, ale również policjanci, którzy patrolują trybuny (w mundurach i po cywilnemu), identyfikując kibiców, którym wymsknie się politycznie niepoprawny okrzyk. Jest też nowe zjawisko: sami kibice rejestrują zachowania swoich przeciwników, a następnie publikują niepoprawne gesty czy słowa na YouTube, wzywając policję do działania. Zachęceni do występowania w roli ofiar kibice, zgodnie z sugestią władz, zmieniają się w ofiary i donosicieli. Wszystko dla sponsorów Wielka Brytania stoi w awangardzie przemiany piłki nożnej ze sportu pełnego pasji i rodzącego pasję w wydezynfekowany biznes rozrywkowy zorganizowany według ustaleń sponsorów i wiodącej myśli politycznej poprawności. W Polsce mamy rodzimą wersję walki z kibicami. U nas politycy również nie rozróżniają między stadionowymi bandytami, których należy wsadzać do więzienia, a pełnymi pasji fanatykami piłkarskimi, których, owszem, nie ma obowiązku wspierać ani nawet rozumieć, ale którzy – póki nie napadają na ludzi ani nie podpalają samochodów – mają pełne prawo do kibicowania w sposób, jaki uznają za stosowny. Boisko i trybuny są częścią przestrzeni publicznej i wszelkie ograniczanie w niej prawa do wolności słowa jest nadużyciem ze strony władz. Jest też wyrazem wszechogarniającej bylejakości, oportunizmu i konformizmu, które stają się znakami rozpoznawczymi naszej kultury. Na boisku przed meczami już teraz mamy piłkarzy odczytujących drżącym głosem apele o zwalczanie rasizmu. Moim zdaniem wkrótce pójdziemy krok dalej: piłkarze, którym wymsknęło się przekleństwo, albo – nie daj Boże – „rasistowski" czy „homofobiczny" gest, będą musieli składać przedmeczową samokrytykę. Nie będzie wolno wykonywać żadnych gestów religijnych, np. żegnać się przed meczem, ani politycznych (czy ktoś jeszcze pamięta piłkarzy Liverpoolu, którzy napisami na koszulkach wyrażali wsparcie dla strajkujących dokerów?). A na trybunach będziemy mieli jednolity tłum przypominający pacjentów po lobotomii mózgu klaszczący radośnie po równo dla obu drużyn i wznoszący zupełnie nieobraźliwe okrzyki, które potem sponsorzy wykorzystają w reklamie czipsów i coli. źródło: http://www.rp.pl/art...stadionach.html Edytowane 5 lutego 2012 przez Ofsajd 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
_lukas_ 1 685 Opublikowano 9 lutego 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 9 lutego 2012 Choć mecz o Superpuchar pomiędzy Wisłą, a Legią nie doszedł ostatecznie do skutku, to kibice "Białej Gwiazdy" i tak zamierzają przyjechać w sobotę do Warszawy. Będą oni protestować przeciwko negatywnej decyzji rządu i policji odnośnie rozegrania spotkania. Przypomnijmy, że przed meczem o Superpuchar na sobotę zaplanowano przemarsz kibiców Legii, którzy w ten sposób chcą wyrazić krytyczną ocenę polityki władz, głównie odnośnie kibiców piłkarskich. Choć spotkanie się nie odbędzie, to fani stołecznego zespołu nie zmieniają swoich planów. Kibice przejdą ulicami: Łazienkowska, Czerniakowska, Trasa Łazienkowska, Wał Miedzeszyński, Wybrzeże Szczecińskie, Stadion Narodowy. Przemarsz jest legalny i został zgłoszony do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Szacunkowa liczba uczestników przemarszu ma wynosić ok. 15–20 tys. osób. Tymczasem jak się okazuje nie są oni jedyną grupą, która tego dnia zamierza manifestować w stolicy. Swoje niezadowolenie zamierzają wyrazić również kibice krakowskiej Wisły. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków podjęło decyzję o przemarszu przez stolicę w dniu 11.02.2012 roku. Dokumenty potwierdzające nasze uczestnictwo w tym wydarzeniu zostały już wysłane do odpowiednich służb - poinformowało Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków. To już nie nasza sprawa, ale na miejscu policji zaczęlibyśmy się mocno martwić o zabezpieczenie całego wydarzania. Może się okazać, że będzie to trudniejsze niż utrzymanie porządku na stadionie. Sobota - 11.02.2012 będzie dla nas prawdziwym sprawdzianem. Jesteśmy jednak pewni, że nasza brać kibicowska jest na tyle liczna, że pozwoli nam to zjawić się w obydwu miejscach w liczbie kilku tysięcy osób - czytamy w komunikacie wydanym przez Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków. Fani Wisły zamierzają również zorganizować happening przed sobotnim meczem sparingowym ich drużyny z Sandecją Nowy Sącz. Cytuj Odnośnik do komentarza
kilix 128 Opublikowano 9 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 9 lutego 2012 Chcieli rozpie.rdolu to będą go mieli? ;] Cytuj Odnośnik do komentarza
wet_willy 2 163 Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 http://www.sport.pl/sport-trojmiasto/1,111904,11135519,Bandycki_napad_kiboli_Arki_Gdynia_na____siedmioletnich.html Fantastycznie Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 http://skwk.pl/skwk/4-stowarzyszenie-inne/1048-dzieciaki-na-c3-jasna-strona-futbolu.html Cytuj Odnośnik do komentarza
sosnaa 1 205 Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 (edytowane) http://www.sport.pl/...mioletnich.html Fantastycznie sport.pl = gazeta wyborcza zobacz tutaj, http://www.radiogdan...ikarskiego.html http://www.nadmorski24.pl/wiadomosci-6951/pseudokibice-na-turnieju-jedynka-reda-cup.html Edytowane 13 lutego 2012 przez sosnaa Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 Nie znasz się! Jak ktoś ma szal = jest kibolem Jak ktoś krzyknie : Lechia/Legia/Lech/jakakolwiek nazwa drużyny = jest kibolem Jak ktoś przechodzi obok stadionu = jest kibolem Jeśli czyjś brat jest kibolem = jego rodzina też jest kibolem Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Rozi Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 Jak krzyczą "Arka Gdynia!", mają szaliki Arki Gdynii i biją innych ludzi = nie są kibolami <ok> Cytuj Odnośnik do komentarza
wet_willy 2 163 Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 sosna i to zmienia fakt ze banda debili wpadła na mecz 8 latków kroić szaliki ? o_O Cytuj Odnośnik do komentarza
Stona 569 Opublikowano 13 lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2012 Jak krzyczą "Arka Gdynia!", mają szaliki Arki Gdynii i biją innych ludzi = nie są kibolami <ok> Jesteś za gruby żeby to zrozumieć Chodzi mu raczej o to, że GW jak zwykle upiększa rzeczywistość. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.