Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ultras tabela "wszech czasów" (jesień 2005-jesień 2011):

 

1. Legia Warszawa 955 pkt

2. Lech Poznań 861 pkt

3. Widzew Łódź 811 pkt

4. Korona Kielce 539 pkt

5. Wisła Kraków 475 pkt

6. Jagiellonia Białystok 446 pkt

7. ŁKS Łódź 243 pkt

8. Motor Lublin 145 pkt

9. Cracovia Kraków 121 pkt

10. Polonia Bytom 115 pkt

 

 

Chodzi ofkoz o oprawy :)

Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd
35 kibiców zginęło w środę w starciach, do jakich doszło w egipskim Port Saidzie po piłkarskim meczu ligowym między zespołami Al-Masry i Al-Ahly. Na płycie boiska, na którą wtargnęli fani obu zespołów, doszło do bitwy, której nie potrafiła zapobiec policja.

Rzucano kamieniami i butelkami, a walki przeniosły się na ulice w pobliżu stadionu. Bilans ofiar może wzrosnąć.

Od wielu lat kibice dwóch czołowych klubów egipskich są w "stanie wojny". Wszystkie mecze tych zespołów to spotkania podwyższonego ryzyka. Mecz wygrali gospodarze - Al-Masry 3:1.

http://www.polskatimes.pl/artykul/500608,masakra-w-czasie-meczu-w-egipcie-w-bitwie-kiboli-zginelo-35,id,t.html?utm_source=wykop.pl&utm_medium=SMO_GRATKA&utm_campaign=SMO

 

 

gdzieś wyczytałem że podobno zginęło już 70 osób. Tragedia większa niż na Heysel

Odnośnik do komentarza
Gość Ofsajd

Świetny tekst Dariusza Rosiaka z Rzepy:

 

Pozwólcie nam obrażać na stadionach

 

 

 

O co cho­dzi w pił­ce noż­nej? O to, że­by strze­lić wię­cej go­li niż prze­ciw­nik? Zła od­po­wiedź. O to, by ki­bi­ce mo­gli dać upust swo­im emo­cjom? Też nie. Pra­wi­dło­wa od­po­wiedź brzmi: w pił­ce noż­nej cho­dzi o wal­kę z ra­si­zmem, ho­mo­fo­bią i prze­mo­cą oraz o pięt­no­wa­nie po­staw ob­raź­li­wych wo­bec in­nych. Wszy­scy, któ­rzy te­go nie ro­zu­mie­ją, są ma­sto­don­ta­mi nie­przy­sta­ją­cy­mi do no­wo­cze­sno­ści.

 

Od kil­ku lat, zwłasz­cza w oj­czyź­nie fut­bo­lu, na Wy­spach Bry­tyj­skich, trwa nie­prze­rwa­na kam­pa­nia obroń­ców po­li­tycz­nej po­praw­no­ści, któ­rej ce­lem jest uczy­nie­nie z pił­ki noż­nej jesz­cze jed­nej wy­pra­nej z emo­cji ga­łę­zi biz­ne­su roz­ryw­ko­we­go. Każ­dy ob­raź­li­wy gest, każ­de zda­nie od­no­szą­ce się do ra­sy, re­li­gii czy upodo­bań sek­su­al­nych gra­cza al­bo ki­bi­ca dru­ży­ny prze­ciw­nej jest trak­to­wa­ne ja­ko prze­stęp­stwo i mo­że być ści­ga­ne pra­wem. Pa­da ostat­ni ba­stion wol­no­ści sło­wa – sta­dion pił­kar­ski.

 

 

 

Bluzgi gorsze od brutalnych fauli

 

W ubie­gły week­end dwa me­cze Pu­cha­ru An­glii wzbu­dzi­ły szcze­gól­ne za­in­te­re­so­wa­nie me­diów. W Lon­dy­nie Chel­sea gra­ła der­bo­we spo­tka­nie z Qu­een's Park Ran­gers, kil­ka­set ki­lo­me­trów na pół­noc Li­ver­po­ol wal­czył z Man­che­ste­rem Uni­ted. W daw­nych cza­sach lu­dzie by­li­by za­in­te­re­so­wa­ni grą i wy­ni­kiem, ale ta­kie rze­czy są dziś tyl­ko dla fut­bo­lo­wych pro­sta­ków. Naj­waż­niej­sze py­ta­nie pił­kar­skie­go week­en­du w An­glii brzmia­ło: czy na obu sta­dio­nach doj­dzie do ak­tów ra­si­zmu, czy nie.

 

Po­dob­no ra­sizm to je­den z naj­więk­szych pro­ble­mów fut­bo­lu na Wy­spach. Nie szko­dzi, że 30 pro­cent za­wo­do­wych gra­czy to czar­ni, a fut­bol jest jed­ną z cią­gle nie­licz­nych dzie­dzin ży­cia, w któ­rej czar­ny Bry­tyj­czyk mo­że stać się mi­lio­ne­rem wy­łącz­nie dzię­ki swo­je­mu ta­len­to­wi i pra­cy. Nie szko­dzi, że na try­bu­nach wi­dać dziś ko­lo­ro­wą mo­zai­kę lu­dzi, a ak­ty ra­si­zmu na sta­dio­nach na­le­żą do wy­jąt­ków. Czym mniej jest w An­glii rze­czy­wi­stych prze­ja­wów ra­si­zmu, tym go­ręt­sza sta­je się wal­ka z nim i tym wię­cej or­ga­ni­za­cji się do niej włą­cza.

 

Od kil­ku mie­się­cy bry­tyj­skie me­dia spor­to­we, i nie tyl­ko, ży­ją spra­wą dwóch pił­ka­rzy – Lu­isa Su­are­za z Li­ver­po­olu i Joh­na Ter­ry'ego z Chel­sea, któ­rzy kil­ka mie­się­cy te­mu do­pu­ści­li się po­noć na­pa­ści na tle ra­so­wym na czar­nych pił­ka­rzy. W week­end ofia­ry i ich prze­śla­dow­cy sta­nę­li na­prze­ciw sie­bie. Na szczę­ście tym ra­zem me­cze prze­bie­gły bez za­kłó­ceń, ale pa­mięć o wstrzą­sa­ją­cych wy­da­rze­niach sprzed kil­ku mie­się­cy do­mi­no­wa­ła re­la­cje z me­czów.

 

O co cho­dzi­ło? W grud­niu uru­gwaj­ski na­past­nik Li­ver­po­olu Su­arez zo­stał uzna­ny za win­nego uży­cia ra­si­stow­skie­go okre­śle­nia wo­bec fran­cu­skie­go obroń­cy Man­che­ste­ru Uni­ted Pa­tri­ce'a Evry. An­giel­ski Zwią­zek Pił­ki Noż­nej opra­co­wał 100-stro­ni­co­wy ra­port z te­go wy­da­rze­nia, któ­re, na­wia­sem mó­wiąc, skła­da­ło się łącz­nie z trzyz­da­nio­wej wy­mia­ny blu­zgów mię­dzy obu pił­ka­rza­mi, w któ­rej Su­arez rze­ko­mo na­zwał Evrę „ne­gro". Uru­gwaj­czyk zo­stał od­su­nię­ty od ośmiu me­czów, co jest gro­te­sko­wo su­ro­wą ka­rą. Zwy­kle na­wet za bru­tal­ne fau­le ruj­nu­ją­ce ka­rie­rę za­wod­ni­ka pił­ka­rze do­sta­ją trzy, czte­ry me­cze za­wie­sze­nia. Obroń­ca Chel­sea John Ter­ry skoń­czył w są­dzie. Zo­stał on oskar­żo­ny o „prze­stęp­stwo pu­blicz­ne na tle ra­so­wym", po­nie­waż rze­ko­mo (Ter­ry za­prze­cza) na­zwał obroń­cę QPR An­to­na Fer­di­nan­da „pier...ną czar­ną p...dą".

 

 

 

Me­cze nie są obo­wiąz­ko­we

 

Pro­szę mnie do­brze zro­zu­mieć. Na­zy­wa­nie ko­goś w ten spo­sób jest prze­ja­wem skraj­ne­go cham­stwa. Rzecz w tym, że te­go ty­pu za­cho­wa­nia w trak­cie me­czu pił­kar­skie­go nie są żad­nym prze­ja­wem ra­si­zmu czy ho­mo­fo­bii. Bo­isko pił­kar­skie jest dziw­nym miej­scem: lu­dzie ko­pią się bez­kar­nie po no­gach, ob­rzu­ca­ją or­dy­nar­ny­mi wy­zwi­ska­mi, cza­sem na­wet da­ją so­bie po twa­rzy.

 

Przy­kła­da­jąc nor­mal­ne mia­ry, za­rów­no pił­ka­rze, jak i lu­dzie na try­bu­nach, to psy­cho­pa­ci pom­po­wa­ni ad­re­na­li­ną, któ­rych na­le­ża­ło­by od­wieźć w kom­ple­cie do szpi­ta­la wa­ria­tów al­bo do wię­zie­nia. Do tej po­ry te­go nie ro­bio­no, wy­cho­dząc z za­ło­że­nia, że zde­cy­do­wa­na więk­szość pił­ka­rzy i ki­bi­ców po me­czu zmie­nia się w nor­mal­nych lu­dzi: pił­ka­rze po­da­ją so­bie dło­nie i za­po­mi­na­ją o ura­zach, a ki­bi­ce wra­ca­ją do do­mów i za­miast śpie­wać wul­gar­ne pio­sen­ki je­dzą ko­la­cję z ro­dzi­ną, a na­stęp­ne­go dnia idą do pra­cy i nie wy­my­śla­ją sze­fo­wi, na­wet je­śli ki­bi­cu­je in­nej dru­ży­nie. To, co dzie­je się na bo­isku i sta­dio­nie pił­kar­skim, trak­to­wa­ne jest ina­czej niż to, co dzie­je się w nor­mal­nym świe­cie.

 

Ro­zu­miem, że ta­ka kon­wen­cja nie jest prze­zna­czo­na dla wszyst­kich. Na szczę­ście uczęsz­cza­nie na me­cze pił­kar­skie nie jest obo­wiąz­ko­we. Nie­któ­rzy nie lu­bią, gdy sie­dzą­cy obok gru­by spo­co­ny fa­cet z pia­ną na ustach wy­ra­ża nie­po­chleb­ne opi­nie na te­mat mat­ki pił­ka­rza dru­ży­ny przy­jezd­nej. Zresz­tą tra­dy­cyj­nie na sta­dio­nach ist­nia­ły spe­cjal­ne sek­to­ry dla „ko­ne­se­rów fut­bo­lu", lu­dzi, któ­rzy przy­szli po pro­stu obej­rzeć mecz, a nie zmie­niać się na 90 mi­nut w dzi­ku­sa. Jed­nak do nie­daw­na try­bu­na by­ła miej­scem, na któ­rym z za­ło­że­nia wol­no by­ło wię­cej. Moż­na zo­stać po­waż­nie ob­ra­żo­nym, moż­na się wkurzyć al­bo obu­rzyć. I to cho­dzi – wła­śnie po to wie­lu lu­dzi przy­cho­dzi na sta­dion.

 

 

 

Za­ba­wa w ofia­ry i do­no­si­cie­li

 

W ostat­nich la­tach sku­pio­na wo­kół fut­bo­lu gru­pa ak­ty­wi­stów spo­łecz­nych for­su­je jed­nak no­wy mo­del fut­bo­lu. We­dług te­go mo­de­lu, je­śli np. ude­rzo­ny łok­ciem w twarz pił­karz krzyk­nie do prze­ciw­ni­ka: „Wyp..., ty pe­da­le!", to nie jest to sku­tek pusz­cze­nia blo­kad u spor­tow­ca, któ­ry w ogniu wal­ki nie pa­nu­je nad od­ru­cha­mi, ale wy­raz je­go głę­bo­ko prze­my­śla­nych ide­owych prze­ko­nań na te­mat ho­mo­sek­su­ali­stów, któ­re ja­ko ob­raź­li­we po­win­ny być ka­ra­ne pra­wem. Wiem, że brzmi to jak nie­zbyt śmiesz­ny dow­(pipi), któ­ry mo­gli wy­my­ślić wy­łącz­nie lu­dzie, któ­rzy ni­gdy w ży­ciu nie gra­li w pił­kę ani nie cho­dzi­li na sta­dion. Jed­nak to oni na­da­ją dziś kie­ru­nek zmia­nom. Złe emo­cje są nie do przy­ję­cia nie tyl­ko ja­ko po­li­tycz­nie nie­po­praw­ne. Waż­ne rów­nież jest to, że od­rzu­ca­ją one od fut­bo­lu lu­dzi z pie­niędz­mi, na któ­rych spon­so­rom za­le­ży znacz­nie bar­dziej niż na tra­dy­cyj­nych ki­bi­cach.

 

W efek­cie wpro­wa­dza się ku­rio­zal­ne prze­pi­sy, np. w Szko­cji par­la­ment pod kie­run­kiem Szkoc­kiej Par­tii Na­ro­do­wej uchwa­lił pod ko­niec ubie­głe­go ro­ku jed­ną z naj­bar­dziej dra­koń­skich ustaw ogra­ni­cza­ją­cych wol­ność sło­wa w de­mo­kra­tycz­nym świe­cie. Za śpie­wa­nie „ob­raź­li­wych" pio­se­nek w trak­cie me­czu pił­kar­skie­go moż­na zo­stać ska­za­nym na ka­rę wię­zie­nia do pię­ciu lat. Nie ma roz­róż­nie­nia na sło­wo i czyn – ka­ra­na jest nie fi­zycz­na agre­sja wo­bec dru­gie­go czło­wie­ka (z tym nikt przy zdro­wych zmy­słach nie po­wi­nien mieć pro­ble­mu), ale „ob­raź­li­we" sło­wo czy gest. Już są pierw­si ska­za­ni. Pa­ra­dok­sal­nie obec­nie der­by Glas­gow Cel­ti­cu z Ran­ger­sa­mi, pod­czas któ­rych od za­wsze ki­bi­ce ob­ra­ża­li się sło­wem i ge­stem, a pił­ka­rze gra­li tak, jak­by uczest­ni­czy­li w woj­nie ple­mien­nej – sta­ją się co­raz mniej dra­ma­tycz­ne, za­rów­no na bo­isku, jak i na try­bu­nach.

 

Skąd za­tem ta świe­ża tro­ska o psy­chicz­ny kom­fort ki­bi­ca? Po czę­ści jest to ob­jaw szer­sze­go tren­du współ­cze­snej kul­tu­ry, w któ­rej wia­ra, że lu­dzie są sil­ny­mi in­dy­wi­du­al­no­ścia­mi po­tra­fią­cy­mi so­bie po­ra­dzić z prze­ciw­no­ścia­mi lo­su, kry­ty­ką ze stro­ny in­nych, a na­wet agre­sją słow­ną zo­sta­je za­stą­pio­ne prze­ko­na­niem, że wszy­scy skła­da­my się z wraż­li­wych na krzyw­dę grup po­ka­le­czo­nych ofiar lo­su, któ­re bez ochro­ny pań­stwa, or­ga­ni­za­cji spo­łecz­nych i są­du zgi­ną mar­nie. Ki­bi­ce Cel­ti­cu od stu lat zno­szą an­ty­ka­to­lic­ką agre­sję słow­ną na sta­dio­nie Ran­ger­sów i od­po­wia­da­ją na to na­cjo­na­li­stycz­ny­mi pio­sen­ka­mi sła­wią­cy­mi IRA na swo­im obiek­cie. Te­raz obie gru­py do­wia­du­ją się, że bez opie­ki władz gro­żą im stan per­ma­nent­nej de­pre­sji i in­ne cier­pie­nia psy­chicz­ne.

 

Co cie­ka­we, szkoc­cy i an­giel­scy ki­bi­ce re­agu­ją zgod­nie z ocze­ki­wa­nia­mi władz. Po pierw­sze, nikt nie dzi­wi się, gdy me­cze sta­ją się oka­zją dla służb bez­pie­czeń­stwa do wy­szu­ki­wa­nia na try­bu­nach wszel­kich oznak „ob­raź­li­we­go" za­cho­wa­nia. Na spo­tka­niach obar­czo­nych naj­więk­szym ry­zy­kiem po­ja­wia­ją się nie tyl­ko ste­war­dzi, ale rów­nież po­li­cjan­ci, któ­rzy pa­tro­lu­ją try­bu­ny (w mun­du­rach i po cy­wil­ne­mu), iden­ty­fi­ku­jąc ki­bi­ców, któ­rym wy­msknie się po­li­tycz­nie nie­po­praw­ny okrzyk.

 

Jest też no­we zja­wi­sko: sa­mi ki­bi­ce re­je­stru­ją za­cho­wa­nia swo­ich prze­ciw­ni­ków, a na­stęp­nie pu­bli­ku­ją nie­po­praw­ne ge­sty czy sło­wa na YouTu­be, wzy­wa­jąc po­li­cję do dzia­ła­nia. Za­chę­ce­ni do wy­stę­po­wa­nia w ro­li ofiar ki­bi­ce, zgod­nie z su­ge­stią władz, zmie­nia­ją się w ofia­ry i do­no­si­cie­li.

 

 

 

Wszyst­ko dla spon­so­rów

 

Wiel­ka Bry­ta­nia stoi w awan­gar­dzie prze­mia­ny pił­ki noż­nej ze spor­tu peł­ne­go pa­sji i ro­dzą­ce­go pa­sję w wy­de­zyn­fe­ko­wa­ny biz­nes roz­ryw­ko­wy zor­ga­ni­zo­wa­ny we­dług usta­leń spon­so­rów i wio­dą­cej my­śli po­li­tycz­nej po­praw­no­ści. W Pol­sce ma­my ro­dzi­mą wer­sję wal­ki z ki­bi­ca­mi. U nas po­li­ty­cy rów­nież nie roz­róż­nia­ją mię­dzy sta­dio­no­wy­mi ban­dy­ta­mi, któ­rych na­le­ży wsa­dzać do wię­zie­nia, a peł­ny­mi pa­sji fa­na­ty­ka­mi pił­kar­ski­mi, któ­rych, ow­szem, nie ma obo­wiąz­ku wspie­rać ani na­wet ro­zu­mieć, ale któ­rzy – pó­ki nie na­pa­da­ją na lu­dzi ani nie pod­pa­la­ją sa­mo­cho­dów – ma­ją peł­ne pra­wo do ki­bi­co­wa­nia w spo­sób, ja­ki uzna­ją za sto­sow­ny. Bo­isko i try­bu­ny są czę­ścią prze­strze­ni pu­blicz­nej i wszel­kie ogra­ni­cza­nie w niej pra­wa do wol­no­ści sło­wa jest nad­uży­ciem ze stro­ny władz. Jest też wy­ra­zem wszech­ogar­nia­ją­cej by­le­ja­ko­ści, opor­tu­ni­zmu i kon­for­mi­zmu, któ­re sta­ją się zna­ka­mi roz­po­znaw­czy­mi na­szej kul­tu­ry.

 

Na bo­isku przed me­cza­mi już te­raz ma­my pił­ka­rzy od­czy­tu­ją­cych drżą­cym gło­sem ape­le o zwal­cza­nie ra­si­zmu. Mo­im zda­niem wkrót­ce pój­dzie­my krok da­lej: pił­ka­rze, któ­rym wy­msknę­ło się prze­kleń­stwo, al­bo – nie daj Bo­że – „ra­si­stow­ski" czy „ho­mo­fo­bicz­ny" gest, bę­dą mu­sie­li skła­dać przed­me­czo­wą sa­mo­kry­ty­kę. Nie bę­dzie wol­no wy­ko­ny­wać żad­nych ge­stów re­li­gij­nych, np. że­gnać się przed me­czem, ani po­li­tycz­nych (czy ktoś jesz­cze pa­mię­ta pił­ka­rzy Li­ver­po­olu, któ­rzy na­pi­sa­mi na ko­szul­kach wy­ra­ża­li wspar­cie dla straj­ku­ją­cych do­ke­rów?). A na try­bu­nach bę­dzie­my mie­li jed­no­li­ty tłum przy­po­mi­na­ją­cy pa­cjen­tów po lo­bo­to­mii mó­zgu klasz­czą­cy ra­do­śnie po rów­no dla obu dru­żyn i wzno­szą­cy zu­peł­nie nie­obraź­li­we okrzy­ki, któ­re po­tem spon­so­rzy wy­ko­rzy­sta­ją w re­kla­mie czip­sów i co­li.

 

 

źródło: http://www.rp.pl/art...stadionach.html

Edytowane przez Ofsajd
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Choć mecz o Superpuchar pomiędzy Wisłą, a Legią nie doszedł ostatecznie do skutku, to kibice "Białej Gwiazdy" i tak zamierzają przyjechać w sobotę do Warszawy. Będą oni protestować przeciwko negatywnej decyzji rządu i policji odnośnie rozegrania spotkania.

 

Przypomnijmy, że przed meczem o Superpuchar na sobotę zaplanowano przemarsz kibiców Legii, którzy w ten sposób chcą wyrazić krytyczną ocenę polityki władz, głównie odnośnie kibiców piłkarskich. Choć spotkanie się nie odbędzie, to fani stołecznego zespołu nie zmieniają swoich planów.

 

Kibice przejdą ulicami: Łazienkowska, Czerniakowska, Trasa Łazienkowska, Wał Miedzeszyński, Wybrzeże Szczecińskie, Stadion Narodowy. Przemarsz jest legalny i został zgłoszony do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Szacunkowa liczba uczestników przemarszu ma wynosić ok. 15–20 tys. osób.

 

Tymczasem jak się okazuje nie są oni jedyną grupą, która tego dnia zamierza manifestować w stolicy. Swoje niezadowolenie zamierzają wyrazić również kibice krakowskiej Wisły.

 

Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków podjęło decyzję o przemarszu przez stolicę w dniu 11.02.2012 roku. Dokumenty potwierdzające nasze uczestnictwo w tym wydarzeniu zostały już wysłane do odpowiednich służb - poinformowało Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków.

 

To już nie nasza sprawa, ale na miejscu policji zaczęlibyśmy się mocno martwić o zabezpieczenie całego wydarzania. Może się okazać, że będzie to trudniejsze niż utrzymanie porządku na stadionie. Sobota - 11.02.2012 będzie dla nas prawdziwym sprawdzianem. Jesteśmy jednak pewni, że nasza brać kibicowska jest na tyle liczna, że pozwoli nam to zjawić się w obydwu miejscach w liczbie kilku tysięcy osób - czytamy w komunikacie wydanym przez Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków.

 

Fani Wisły zamierzają również zorganizować happening przed sobotnim meczem sparingowym ich drużyny z Sandecją Nowy Sącz.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...