Skocz do zawartości

Skyfall 007


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Właśnie wróciłem z kina. Bond wrócił na właściwe tory. Po gów.nianym QoS, znowu mamy do czynienia ze świetnym filmem o 007. Kamera wyzbyła się ADHD przy co większej akcji, na próżno tu szukać "genialnych" pomysłów w stylu skradnięcia wody z pustyni, no i najważniejsze - James rucha. Wątek główny jest na prawdę ciekawy i myślę, że mocno odświeża wizerunek filmów z Bondem. Może nawet bardziej niż Casino Royale. Mocno miesza w uniwersum, ale przy okazji dalej czuć, że to film o Bondzie.

 

Cały film skradł dla mnie Javier Bardem. Świetnie podpasował mi do roli (pipi).niętego "bad guya". Takie role chyba są mu pisane ;].

 

Skyfall stawiam na równi z Casino Royale, chociaż muszę przyznać, że to zupełnie inne koncepcje filmu o agencie 007. Obie mi się podobają, tylko każda na inny sposób.

 

Mocne 8/10.

 

 

ps. Skyfall to istna kopalnia małych smaczków, przygotowanych dla fanów serii. Miło.

Edytowane przez ragus
Opublikowano

ja idę jakoś w poniedziałek pewnie. z ziomkiem się dzisiaj widziałem to mówił, że na wypasie - najlepszy z nowych a pod koniec (te całe 30 minut) to czuł się jak na "domu złym" (nie wiem co miał na myśli). tak więc pajgi napisz coś więcej.

Opublikowano

Obejrzyj i sam oceń. Mi się ta końcówka zupełnie nie podobała z kilku powodów.

 

1. Zupełne odcięcie koncepcyjne końcówki (ten niby dom zły) od reszty filmu, oglądamy niezłego Bonda, a na koniec dostajemy miks Kevin sam w domu (przygotowania na wizytę gości), Harrego Potter (miejscówka) i Batmana ostatniego ( M i Silva połączyła ich śmieść)

2. Symbolika w ilościach hurtowych (nie przesadzam) staje się męcząca, a końcówka jest nią naładowana (auto, dom, kapliczka, wszystko...)

3. Bond wyjeżdża na wiochę z M., bo są ścigani przez złego i jego drużynę. Tam spotyka dziadka i razem stawiają opór jakieś 20 bandziorów, nie wzywają posiłków.

4. Przesadna głupkowatość i dramatyzm

 

Opublikowano

Po wyjściu z kina o 11 aż do teraz biłem się z myślami czy nie obejrzałem dzisiaj jednego z najlepszych filmów tego roku i najlepszego Bonda w historii.

 

 

 

 

 

Pod względem scenariuszowo, fabularno, symbolicznym nie ma co porównywać Skyfalla do Casino. To inna półka.

 

Ode mnie: 9. Muszę obejrzeć jeszcze raz żeby z czystym sumieniem dać 10.

 

Obejrzyj i sam oceń. Mi się ta końcówka zupełnie nie podobała z kilku powodów.

 

1. Zupełne odcięcie koncepcyjne końcówki (ten niby dom zły) od reszty filmu, oglądamy niezłego Bonda, a na koniec dostajemy miks Kevin sam w domu (przygotowania na wizytę gości), Harrego Potter (miejscówka) i Batmana ostatniego ( M i Silva połączyła ich śmieść)

2. Symbolika w ilościach hurtowych (nie przesadzam) staje się męcząca, a końcówka jest nią naładowana (auto, dom, kapliczka, wszystko...)

3. Bond wyjeżdża na wiochę z M., bo są ścigani przez złego i jego drużynę. Tam spotyka dziadka i razem stawiają opór jakieś 20 bandziorów, nie wzywają posiłków.

4. Przesadna głupkowatość i dramatyzm

 

 

IMHO końcówka ma też znaczenie symboliczne.

 

 

Przez początek filmu Bond "walczy" z demonami przeszłości i walka w jego własnym domu z ludźmi Raoula jest symboliczną walką z przeszłością dla Bonda. No i nie przesadzajmy. W pierwszej fali ludzi Raoula była 6-7, a wsparcie to jeden helikopter plus 4 osoby. W Casino Royale Bond wysadzał całą ambasadę lekko spocony.

 

Tak samo miejsce śmierci M. Bond przeżył śmierć rodziców w tym wielkim starym domu a ich ciała pochowano na cmentarzu obok. Śmierć M. w miejscu pochówku rodziców 007 też stanowi pewien symbol. W końcu w Bondach Craiga M. pełni funkcję takiej jakby "przybranej matki" dla najlepszego agenta jej królewskiej moście.

 

  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

"Pod względem scenariuszowo, fabularno, symbolicznym". xD Niestety co za dużo to i świnia nie zeżre. O wiele bardziej sobie cenię odpowiedź Bonda "Mam to w du.pie" na pytanie jak chce swoje martini z CR niż nasrane wszędzie gdzie się da odniesienia w Skyfall.

Końcówka może ma znaczenie symboliczne, może nie ma ale na pewno psuje narrację.

Edytowane przez Sebas
Opublikowano (edytowane)

Świetny film i kompletne (mega pozytywne) zaskoczenie. Film się nie dłuży, jest świetnie zrobiony, w takim dość ciężkim, ponurym klimacie. Bardzo dobry scenariusz i balans pomiędzy scenami akcji, a tymi "spokojnymi". Dużo symboliki, a wprowadzenie nowych (starych) postaci też zrobione bardzo sprytnie. Javier Bardem, który zagrał głównego złego (?) też wypadł świetnie. Tragiczna postać. Polecam się wybrać nawet tym, którzy za serią z Bondem nie przepadają, bo jak napisałem wyżej, jest to świetny film :)

 

Ps. Na sali popkorny śmiały się ze scen, które śmieszne wcale nie były, natomiast poza mną i może dwiema osobami nikt nie skumał żartu z czerwonym przyciskiem w gałce skrzyni biegów w Astonie Martinie. So sad =[

Edytowane przez [InSaNe]
Opublikowano

@up

 

Mnie tam bardziej rozbawiła scena gdy Bond rzuca kule do analizy i wali tekstem " For her eyes only". Ale moją koleżankę rozbawiła scena z katapultą, szczególnie że 2 tygodnie temu byliśmy na maratonie i akurat puszczali Goldfingera z którego to zapożyczyli :)

Opublikowano (edytowane)

Pytanie odnośnie fabuły, bo chyba przeoczyłem pewną drobnostkę

 

Jak Silva odnalazł "Skyfall", skoro Bond poruszał się samochodem bez zamierzania? Pamiętam, że Q wrzucił do systemu fałszywą trasę, a później przyszedł Mallory i polecił coś zmienić. Umknęło mi to, co dokładnie im powiedział.

 

 

Ten film to jest wizualna poezja. Zróżnicowanie lokacji i tak piękne ich ujęcie zasługuje na najwyższe brawa. Najbardziej uwiodła mnie scena w wieżowcu w Szanghaju. Javier Bardem jako główny zły sprawdził się wyśmienicie, stwarzając złoczyńcę, z którym widz mógł sympatyzować.

 

@[inSaNe] - u mnie na sali nie było tak źle z wychwyceniem tego żartu o katapultowaniu, tak samo z długopisem Q. ;)

Edytowane przez Wojtq
Opublikowano

@up

 

 

Q i ten asystent M. mieli za zadanie pozostawiać "okruszki" po których Silva miał trafić do "Skyfall". Było to nielegalne bo pozwalało SIlvie an ponowne wjeście do systemu i śledzenie Bonda. Mallory przyszedł i poinformował Q. że to co robi jest nielegalne i lepiej żeby nie dał się złapać bo obydwoej wylecą z roboty jak ktoś sięo tym dowie, czyli Mallory dał swoje pozwolenie Q. na naginanie zasad pomagając Bondowi w wykonaniu planu z okruszkami

 

Opublikowano

właśnie wróciłem z kina, fanem bonda nie jestem, ale film pozytywnie odebrałem, pare akcji fajnych, animacja po prologu: genialna, końcówka: rzeczywiście nierówna z pozostałą częścią filmu, też mi przeszło przez myśl "kevin sam w domu" + gajowy gugała. znajdzie sie parę poważnych bzdur w scenariuszu, dla fanów bonda pozycja obowiązkowa, dla widzów nie jarajacych się Bondem z przymrużonym okiem do obejrzenia, dla doszukujących się każdej możliwej bzdury i błędów film będzie doskonałym obiektem do wylewania gówna

Opublikowano

Sebas dobrze pisze. Ja się naprawdę cieszę, że jakiś Fincher się nie wziął za Bonda i nie próbował pogłębić tej postaci jeszcze bardziej (tak to dostaliśmy 2/3 naprawdę dobrego odcinka serialu). Bond to Bond, a nie rozkminy nad głębią postaci.

Opublikowano

Spoilery

 

Były Bond idealny, gdyby nie ta końcówka. To bunkrowanie się w posiadłości i rozwałka w stylu rambo, a później ganianki po chaszczach naprawdę średnio pasowały do całości. Nie wymagam żelaznej logiki od filmu o Bondzie, ale właśnie od momentu ucieczki do Skyfall trochę za dużo rzeczy zaczyna się nie kleić. Cała ta pokręcona idea zmylenia Silvy trochę nie trzyma się kupy, tak samo jak zachowanie Bardema pod koniec. Skoro już pofatygował się tym śmigłowcem bojowym, to nie mógł pizgnąć rakiety albo dwóch ? Że niby nie chciał skrzywdzić M ? To mam rozumieć, że ten ostrzał z gatling guna i obrzucenia całej posiadłości granatami było z uwzględnieniem tego żeby nic jej się nie stało ? No a M dzielnie ukrywająca ranę postrzałową o średnicy lufy czołgu to już była poezja.

Na patos w przypadku Bonda jestem w stanie przymknąć oko. Moim zdaniem nie przegięli pały, chociaż balansowali chwilami na krawędzi obciachu.

  • Minusik 1
Opublikowano

Spoiler

 

A też tak mieliście, że jak dziadki spierdzielały na otwrtej przestrzeni z włączoną latarką, żeby Zły mógł ich zauważyć, to czuliście, że to właśnie ten moment przelewa czarę goryczy nad tą końcówką? Dzisiaj już jestem pewien, że to zakończenie było po to, żeby powrzucać te domki, cmentarz, autko i umierającą ni z gruchy ni z pietruchy M (czekała pewnie, żeby momentalnie zejść aż ją Bond uratuje)

Opublikowano

Spoiler

 

Dla mnie z tą końcówką było trochę inaczej. Dziadek leciał z latarką bo myślał że

 

a) Bond zdoła wszystkich załatwić zanim ludzie Silvy ich zauważą

b) Płonące "Skyfall" Odwróci uwagę Silvy na tyle żeby dziadek razem z M. zdołali uciec do kościoła.

 

Dlatego Dziadek wraz z M. zaczęli uciekać zaraz przed tym jak Bond wysadził chałupę. Ludzie Silvy ginęli w "Skyfall" przez co Raoul mógł stwierdzić " Bond się broni więc w środku musi być M.". Bond chciał ich zwabić i możliwie wysadzić jak najwięcej oprychów. SIlva, skupiony na płonącym "Skyfall", to idealne warunki dla dziadka i M. do ucieczki. Tak ja to widzę. Taktyka naiwna ale proszę was, ale co wy byście zrobili ?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...