Skocz do zawartości

The Evil Within


Zwyrodnialec

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ojejku, Pan ładnie wyjaśnił, że to horror a nie dynamiczna strzelanina i dlatego gunplay jest koń.ską spier.doliną. Dziękuje za wyjaśnienie, już jestem spokojny, 10/10.

  • Plusik 1
Opublikowano

Ja cię (pipi)e. Gunplay jest bardzo dobry jak na tego typu grę. Powolny, ślamazarny, bo nie on tu gra pierwsze skrzypce. Jeszcze niech zrobią pojedynki z niewielką ilością rywali i będzie super. Nie wiem czego oczekujesz? Przeskakiwania z osłony do osłony, może walki jak z RE4, co przy okazji znowu popsułoby jakikolwiek klimat zaszczucia i grozy? Sorry, ale gra od początku była tak reklamowana, jako powrót do czasów pierwszych Residentów skrzyżowanych z serią Silent Hill. Ma być oldschoolowo, strasznie z naciskiem na eksplorację i skradanie a nie żadne (pipi)a ganpleje.

Opublikowano

Kurde nie oglądam tych materiałów, zdecydowanie za dużo pokazują. Jeżeli chodzi o ślamazarność rozgrywki, a zwłaszcza strzelania to mi to jak najbardziej siada. Z przyjemnością zagrał bym w grę np. na podstawie prozy Lovecrafta, gdzie głównymi bohaterami zawsze byli szarzy ludzie (pisarze, malarze itd), a Ci jak wiadomo nie posługują się na co dzień bronią, nie walczą i nie biją się z innymi, co w jakiś sposób usprawiedliwiało by ślamazarne strzelanie, powolne i niezgrabne ruchy itd. Mam nadzieję, że w Evil Within jest dokładnie tak samo, główny bohater to chyba nie komandos right?

Opublikowano

Coś Ty się tak do mnie przyczepił o gearsowe podejście do strzelania w tym tytule? Ku.rwa, nigdzie nie napisałem że chcę jego przyśpieszenia ani większego efekciarstwa samych pojedynków, niech to będzie strzelanie z głową, ale większość (w tym ja) piszę od pierwszego materiału z tej gry że wygląda to tragicznie, przeciwnicy prawie w ogóle nie reagują na obrażenia (choć i tak jest trochę lepiej niż na poprzednich materiałach), sztuczność i toporność wali na każdym kroku przy oddaniu strzału. Podoba Ci to bardzo się cieszę, ale ewidentnie jest w tym aspekcie sporo do poprawy i ja bym sobie tutaj nie wmawiał, że taki był właśnie zamysł, słabo im to wyszło i tyle.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Kurde nie oglądam tych materiałów, zdecydowanie za dużo pokazują. Jeżeli chodzi o ślamazarność rozgrywki, a zwłaszcza strzelania to mi to jak najbardziej siada. Z przyjemnością zagrał bym w grę np. na podstawie prozy Lovecrafta, gdzie głównymi bohaterami zawsze byli szarzy ludzie (pisarze, malarze itd), a Ci jak wiadomo nie posługują się na co dzień bronią, nie walczą i nie biją się z innymi, co w jakiś sposób usprawiedliwiało by ślamazarne strzelanie, powolne i niezgrabne ruchy itd. Mam nadzieję, że w Evil Within jest dokładnie tak samo, główny bohater to chyba nie komandos right?

 

wyszła taka gra, dwie generacje temu. zawsze warto ponownie po nią sięgnąć  :sorcerer: .

Opublikowano (edytowane)

Podoba mi się w (pipi) ta animacja z początku PS2 i ślamazarność gry. Idealnie pasuje do tej stylu. Januszowi recenzenci IGN, GT i innego gówna pewnie zjadą grę z tego powodu i więcej niż 6/10 nie dostanie ale atmosferę widzę, że ma klawą i o to tu chodzi. Byle by z elementami akcji nie przesadzili.

Co mnie martwi, to napewno ten framerate. Nie wiem dlaczego to działa, jak działa ale wcześniejsze pokazy były podobne, więc raczej nie ma co zwalać winy na to, że są to prezentacje z past-genów.

Edytowane przez Marian446
Gość Kasias
Opublikowano

Gra kusi mnie głównie klimatem i swoją oldskulowością, ale poziom dopracowania oprawy zaczyna martwić. Zwróćcie uwagę na liście tych krzaków, przez które na początku przechodzi bohater... Obawiam się, że z racji generacyjnego rozkroku takich kwiatków będzie w grze masa.

Opublikowano

Gra kusi mnie głównie klimatem i swoją oldskulowością, ale poziom dopracowania oprawy zaczyna martwić. Zwróćcie uwagę na liście tych krzaków, przez które na początku przechodzi bohater... Obawiam się, że z racji generacyjnego rozkroku takich kwiatków będzie w grze masa.

 

Grasz w gry dla grafiki czy po to, żeby się dobrze bawić?

Niezależnie od tego, czy będzie wyglądać jak Resident Evil 4 czy nie, zapowiada się na solidną szpilę. Z chęcią sprawdzę :)

Gość Kasias
Opublikowano

Widzę, że wystarczy stwierdzić fakt o jakimś słabszym graficznie elemencie, a już się zaczyna histeria, że grafa nieważna. Nie jest najważniejsza, to prawda, na The Evil Within czekam tej jesieni chyba najbardziej, ale po co robić chlew, jak wystarczy zapodać filtrowanie tekstur na obiekcie i po sprawie?

Opublikowano (edytowane)

Są już jakieś wieści nt wersji past-genowej? Będę w ciężkim szoku jeśli będzie wyglądać o wiele gorzej niż wersja na nowe konsole, raczej oczekuje, maksymalnie, gorszego oświetlenia, byle fr dawał radę.

Edytowane przez XM.
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

No i bajka, najlepsza gra tego roku nadchodzi. :banana:

Oby tylko wersja na past-geny dawała radę.

Edytowane przez XM.
Opublikowano

Jest też niestety druga wiadomość - będzie Season Pass za $19.99

 

The Evil Within Season Pass will allow you to experience survival horror from a new perspective. In the first add-on, assume the role of The Keeper (aka Boxman) in a sadistic collection of mission-based maps. The second and third add-ons take you further down a path of madness in a two-part, story-driven experience in the role of Juli Kidman -- Sebastian Castellanos' mysterious partner from The Evil Within. Encounter unthinkable enemies and new areas that reveal hidden motives and harrowing evil.

Opublikowano

Jakże to mnie nie dziwi że w dzisiejszych czasach nawet horrory są pocięte dla wiekszej kasy. Oby nie okazało się że grania jest na max. 10h a reszta to znajdźki coś tam rzucające lepsze swiatło na fabułe....

Opublikowano

Kilka słów od jakiegoś randoma, który ograł Evil Within na gamescomie

 

 

Na ostat­nim dla mnie dzi­siej­szym po­ka­zie mia­łem szanse za­sma­ko­wać w Evil Wi­thin — ko­lej­nym przed­sta­wi­cielu re­ne­sansu ga­tunku hor­ro­rów na konsolach.

Pod­czas przy­dzie­lo­nej nam go­dziny z grą zo­sta­li­śmy rzu­ceni do roz­działu dzie­wią­tego, czyli cał­kiem da­leko. Za­po­znaw­szy się z pod­stawą ob­sługą mo­gli­śmy za­siąść do PS4 lub Xbox One, za­leż­nie od upodobań.

 

Na ostat­nim dla mnie dzi­siej­szym po­ka­zie mia­łem szanse za­sma­ko­wać w Evil Wi­thin — ko­lej­nym przed­sta­wi­cielu re­ne­sansu ga­tunku hor­ro­rów na konsolach.

Pod­czas przy­dzie­lo­nej nam go­dziny z grą zo­sta­li­śmy rzu­ceni do roz­działu dzie­wią­tego, czyli cał­kiem da­leko. Za­po­znaw­szy się z pod­stawą ob­sługą mo­gli­śmy za­siąść do PS4 lub Xbox One, za­leż­nie od upodobań.

Za­czy­namy grę prze­mie­rza­jąc ścieżkę w za­mglo­nym le­sie. Przy so­bie mamy strzelbę, re­wol­wer, ku­szę oraz jedną su­ro­wicę ule­cza­jąca. W grze prócz strze­la­nia mo­żemy się rów­nież skra­dać oraz okła­dać pię­ściami, bu­tel­kami, sie­kie­rami, czy co tam jesz­cze znajdziemy.

Na końcu wspo­mnia­nej ścieżki znaj­duje się dwo­rek z nie­wiel­kim pa­ła­cy­kiem. We­wnątrz przed na­szym no­sem Dok­tor pro­wa­dzi pa­cjenta za drzwi, które są dla nas za­mknięte. Od te­raz zo­sta­jemy sami i na­wie­dzony, wik­to­riań­ski dom. No prze­sa­dzi­łem — oczy­wi­ście, że nie je­ste­śmy tam sami. Ru­szamy w stronę naj­bliż­szych drzwi, oka­zuje się, że za nimi jest ła­zienka, zaś na umy­walce leży no­tat­nik służ­bowy. Pod­no­simy go i wtedy ci­szę roz­rywa dźwięk pę­ka­ją­cego szkła — lu­stra wi­szą­cego na ścia­nie. Mamy moż­li­wość przej­rze­nia się w nim, co prze­nosi nas do miej­sca ro­dem z Piły. Ko­ry­tarz z jed­nej strony za­koń­czony iden­tycz­nym lu­strem, a w dru­gim fo­te­lem z da­leka przy­po­mi­na­ją­cym na­rzę­dzie tor­tur, za kra­tami ro­dem z wie­zie­nia. Zbli­żamy się do in­try­gu­ją­cego sie­dzi­ska — oka­zuje się, że mamy moż­li­wość by tam usa­dzić ty­łek. To pew­nie bar­dzo zły po­mysł, ale co tam — #YOLO.

Na fo­telu kaj­dany pę­tają nam ręce, a na­szą głowę jest na­kła­dany ma­ka­bryczny hełm. Cze­kam z na­pię­ciem na scenę roz­ry­wa­nia mi czaszki, tym­cza­sem oka­zuje się, że od­kry­łem miej­sce gdzie mogę za­ku­pić ulep­sze­nia do broni, odzie­nia etc. a wa­lutą jest roz­siana po grze zie­lona maź (do­słow­nie, gdyż na­zywa się to “Green Gel”). Ku­puję upgrade’y do szyb­ko­strzel­no­ści i po­jem­no­ści ma­ga­zynka i wra­cam przez lu­stro do miej­sca wyj­ścio­wego. Wy­cho­dzę na hol domu i udaję się do ko­lej­nych drzwi. Tam po do­kład­nym prze­szu­ka­niu od­naj­duję miej­sce w ścia­nie na dwa okrą­głe ele­menty. Zbie­ram co zo­stało, w tym amu­ni­cję i za­pałki, wra­cam do holu i udaję się na górę. Otwie­ram drzwi i sły­szę mla­ski i ciężki od­dech zza rogu. Za­czy­nam ku­cać i skra­dać się pró­bu­jąc zajść prze­ciw­ni­ków z za­sko­cze­nia, oszczę­dza­jąc przy tym amu­ni­cję. Ci po­si­lają się in­nym tru­pem w kuc­kach, nie­stety, trzask pod­łogi — pod­no­szą się. Szybka wy­miana re­wol­wera na strzelbę i pa­kuję mię­dzy nich kulę — pierw­szy z nich pada na glebę, dru­giego od­rzu­ciło na szafkę. Za­nim tam­ten się pod­nie­sie pod­bie­gam do pierw­szej ofiary i pod­pa­lam ją, by się wię­cej z ziemi nie pod­nio­sła. W tym cza­sie drugi szar­żuje na mnie — na pałę, bez ce­lo­wa­nia wy­strze­lam ko­lejną salwę z broni i drugi raz wpa­ko­wuje tru­po­sza w szafkę. Tym ra­zem ude­rzył o nią jak szma­ciana lalka, co daje mi chwilę by pod­biec do niego i za­mie­nić go w ogni­sko. Po tym ry­tu­ale zbie­ram co po nich zo­stało (amu­ni­cja, na­rzę­dzia do two­rze­nia pu­ła­pek), zbie­ram z szafki sie­kierę oraz zie­lony żel i wra­cam do po­przed­niego po­miesz­cze­nia. W rogu wi­dzę dra­binę, pod­cho­dzę i wspo­mi­nam się po niej na wyż­sze pię­terko bi­blio­teczki. Na ziemi leży ko­lejny tru­posz, jed­nak tym ra­zem za­nim zdążę go pod­pa­lić wstaje rzu­ca­jąc na mnie. Po ude­rze­niu sie­kierą znika z pola wi­dze­nia, jed­nak moje broń spa­dła gdzieś na zie­mię — w mdłym świe­tle lampy naf­to­wej nie mogę jej na­mie­rzyć, zresztą nie ma na to czasu — trzeba pod­pa­lić ko­legę. W mię­dzy­cza­sie na plecy rzuca mi się ko­lejny i to z moją sie­kierą. Ob­ry­wam mocno w pa­nice wy­cią­gam ku­szę — je­den strzał za­ła­twia sprawę bo bełt jest wy­bu­chowy. Przy­naj­mniej za­osz­czę­dzam na zapałkach.

Na pię­trze znaj­duję po­krę­tło od sejfu pod po­łową ob­razu uka­zu­jącą szczyt szu­bie­nicy i ga­piów. Zbie­ram je i wra­cam do scho­dów — tu­taj mi­ną­łem jesz­cze jedno po­miesz­cze­nie, za po­dwój­nymi drzwiami. Rzut oka po po­koju — wi­dzę bra­ku­jącą część wcze­śniej­szego ob­razu, czyli ofiarę szu­bie­nicy i opła­ku­jącą ją nie­wia­stę. Rów­nież tu­taj znaj­duję po­krę­tło. Pora wró­cić na pię­tro ni­żej. Jed­nak my­ślę so­bie — ok, pójdźmy inną drogą. Skra­dam się po­woli wzdłuż ko­ry­ta­rza pro­wa­dzą­cego od bi­blio­teczki, na końcu któ­rego są drzwi. Przed sa­mym ich otwar­ciem moją nogę po­rywa sznur, a ja je­stem wcią­gany w gi­gan­tyczną mie­larkę do mięsa ukrytą po dru­giej stro­nie ko­ry­ta­rza. Wy­cią­gam re­wol­wer — strze­lam w linę, pu­dło. Strze­lam w ma­szynę, nic się nie dzieje. Za­nim do­my­ślę się, że na­leży tra­fić w czer­woną lampkę po­nad “wlo­tem” zo­staję zmie­lony, i wra­cam na próg drzwi.

Nie­stety — za po­le­ce­niem ob­sługi wy­bra­li­śmy po­ziom trud­no­ści su­rvi­val, a nar­ko­tyk zwany te­sto­ste­ro­nem nie po­zwo­lił nam go zmniej­szyć pod­czas roz­grywki (a była taka moż­li­wość). Po­wyż­sza opo­wieść do zle­pek kilku po­dejść i eks­plo­ra­cji po­miesz­czeń, gdyż czę­sto mój mózg lą­do­wał na ścia­nie przez wy­bu­cha­jące pu­łapki, albo (tylko raz za­biło mnie po­twór). Ale gra robi do­bre wra­że­nie — stra­szy kiedy po­trzeba, me­cha­nika przy­po­mina tro­chę DeadSpace’a. Oprawa jest bar­dziej niż sa­tys­fak­cjo­nu­jąca i cie­szę się, że mo­gli­śmy grać fak­tycz­nie na kon­so­lach. Mo­dele po­staci mo­głyby być bar­dziej do­pra­co­wane, po­miesz­cze­nia mieć tro­chę wię­cej de­tali, ale tek­stury to nad­ra­biają. Czy gra stra­szy? Nie tak jak Outlast, ale na pewno czuć na­pię­cie prze­mie­rza­jąc na­wet po raz n-ty te same ko­ry­ta­rze. The Evil Wi­thin za­po­wiada się cał­kiem smacz­nie, ale ta gra jest skie­ro­wana szcze­gól­nie dla tych, któ­rzy lu­bią grać z pod­wyż­szo­nym ci­śnie­niem. No i kli­mat — kli­mat jest na­prawdę zacny.

Za­czy­namy grę prze­mie­rza­jąc ścieżkę w za­mglo­nym le­sie. Przy so­bie mamy strzelbę, re­wol­wer, ku­szę oraz jedną su­ro­wicę ule­cza­jąca. W grze prócz strze­la­nia mo­żemy się rów­nież skra­dać oraz okła­dać pię­ściami, bu­tel­kami, sie­kie­rami, czy co tam jesz­cze znajdziemy.

Na końcu wspo­mnia­nej ścieżki znaj­duje się dwo­rek z nie­wiel­kim pa­ła­cy­kiem. We­wnątrz przed na­szym no­sem Dok­tor pro­wa­dzi pa­cjenta za drzwi, które są dla nas za­mknięte. Od te­raz zo­sta­jemy sami i na­wie­dzony, wik­to­riań­ski dom. No prze­sa­dzi­łem — oczy­wi­ście, że nie je­ste­śmy tam sami. Ru­szamy w stronę naj­bliż­szych drzwi, oka­zuje się, że za nimi jest ła­zienka, zaś na umy­walce leży no­tat­nik służ­bowy. Pod­no­simy go i wtedy ci­szę roz­rywa dźwięk pę­ka­ją­cego szkła — lu­stra wi­szą­cego na ścia­nie. Mamy moż­li­wość przej­rze­nia się w nim, co prze­nosi nas do miej­sca ro­dem z Piły. Ko­ry­tarz z jed­nej strony za­koń­czony iden­tycz­nym lu­strem, a w dru­gim fo­te­lem z da­leka przy­po­mi­na­ją­cym na­rzę­dzie tor­tur, za kra­tami ro­dem z wie­zie­nia. Zbli­żamy się do in­try­gu­ją­cego sie­dzi­ska — oka­zuje się, że mamy moż­li­wość by tam usa­dzić ty­łek. To pew­nie bar­dzo zły po­mysł, ale co tam — #YOLO.

Na fo­telu kaj­dany pę­tają nam ręce, a na­szą głowę jest na­kła­dany ma­ka­bryczny hełm. Cze­kam z na­pię­ciem na scenę roz­ry­wa­nia mi czaszki, tym­cza­sem oka­zuje się, że od­kry­łem miej­sce gdzie mogę za­ku­pić ulep­sze­nia do broni, odzie­nia etc. a wa­lutą jest roz­siana po grze zie­lona maź (do­słow­nie, gdyż na­zywa się to “Green Gel”). Ku­puję upgrade’y do szyb­ko­strzel­no­ści i po­jem­no­ści ma­ga­zynka i wra­cam przez lu­stro do miej­sca wyj­ścio­wego. Wy­cho­dzę na hol domu i udaję się do ko­lej­nych drzwi. Tam po do­kład­nym prze­szu­ka­niu od­naj­duję miej­sce w ścia­nie na dwa okrą­głe ele­menty. Zbie­ram co zo­stało, w tym amu­ni­cję i za­pałki, wra­cam do holu i udaję się na górę. Otwie­ram drzwi i sły­szę mla­ski i ciężki od­dech zza rogu. Za­czy­nam ku­cać i skra­dać się pró­bu­jąc zajść prze­ciw­ni­ków z za­sko­cze­nia, oszczę­dza­jąc przy tym amu­ni­cję. Ci po­si­lają się in­nym tru­pem w kuc­kach, nie­stety, trzask pod­łogi — pod­no­szą się. Szybka wy­miana re­wol­wera na strzelbę i pa­kuję mię­dzy nich kulę — pierw­szy z nich pada na glebę, dru­giego od­rzu­ciło na szafkę. Za­nim tam­ten się pod­nie­sie pod­bie­gam do pierw­szej ofiary i pod­pa­lam ją, by się wię­cej z ziemi nie pod­nio­sła. W tym cza­sie drugi szar­żuje na mnie — na pałę, bez ce­lo­wa­nia wy­strze­lam ko­lejną salwę z broni i drugi raz wpa­ko­wuje tru­po­sza w szafkę. Tym ra­zem ude­rzył o nią jak szma­ciana lalka, co daje mi chwilę by pod­biec do niego i za­mie­nić go w ogni­sko. Po tym ry­tu­ale zbie­ram co po nich zo­stało (amu­ni­cja, na­rzę­dzia do two­rze­nia pu­ła­pek), zbie­ram z szafki sie­kierę oraz zie­lony żel i wra­cam do po­przed­niego po­miesz­cze­nia. W rogu wi­dzę dra­binę, pod­cho­dzę i wspo­mi­nam się po niej na wyż­sze pię­terko bi­blio­teczki. Na ziemi leży ko­lejny tru­posz, jed­nak tym ra­zem za­nim zdążę go pod­pa­lić wstaje rzu­ca­jąc na mnie. Po ude­rze­niu sie­kierą znika z pola wi­dze­nia, jed­nak moje broń spa­dła gdzieś na zie­mię — w mdłym świe­tle lampy naf­to­wej nie mogę jej na­mie­rzyć, zresztą nie ma na to czasu — trzeba pod­pa­lić ko­legę. W mię­dzy­cza­sie na plecy rzuca mi się ko­lejny i to z moją sie­kierą. Ob­ry­wam mocno w pa­nice wy­cią­gam ku­szę — je­den strzał za­ła­twia sprawę bo bełt jest wy­bu­chowy. Przy­naj­mniej za­osz­czę­dzam na zapałkach.

Na pię­trze znaj­duję po­krę­tło od sejfu pod po­łową ob­razu uka­zu­jącą szczyt szu­bie­nicy i ga­piów. Zbie­ram je i wra­cam do scho­dów — tu­taj mi­ną­łem jesz­cze jedno po­miesz­cze­nie, za po­dwój­nymi drzwiami. Rzut oka po po­koju — wi­dzę bra­ku­jącą część wcze­śniej­szego ob­razu, czyli ofiarę szu­bie­nicy i opła­ku­jącą ją nie­wia­stę. Rów­nież tu­taj znaj­duję po­krę­tło. Pora wró­cić na pię­tro ni­żej. Jed­nak my­ślę so­bie — ok, pójdźmy inną drogą. Skra­dam się po­woli wzdłuż ko­ry­ta­rza pro­wa­dzą­cego od bi­blio­teczki, na końcu któ­rego są drzwi. Przed sa­mym ich otwar­ciem moją nogę po­rywa sznur, a ja je­stem wcią­gany w gi­gan­tyczną mie­larkę do mięsa ukrytą po dru­giej stro­nie ko­ry­ta­rza. Wy­cią­gam re­wol­wer — strze­lam w linę, pu­dło. Strze­lam w ma­szynę, nic się nie dzieje. Za­nim do­my­ślę się, że na­leży tra­fić w czer­woną lampkę po­nad “wlo­tem” zo­staję zmie­lony, i wra­cam na próg drzwi.

Nie­stety — za po­le­ce­niem ob­sługi wy­bra­li­śmy po­ziom trud­no­ści su­rvi­val, a nar­ko­tyk zwany te­sto­ste­ro­nem nie po­zwo­lił nam go zmniej­szyć pod­czas roz­grywki (a była taka moż­li­wość). Po­wyż­sza opo­wieść do zle­pek kilku po­dejść i eks­plo­ra­cji po­miesz­czeń, gdyż czę­sto mój mózg lą­do­wał na ścia­nie przez wy­bu­cha­jące pu­łapki, albo (tylko raz za­biło mnie po­twór). Ale gra robi do­bre wra­że­nie — stra­szy kiedy po­trzeba, me­cha­nika przy­po­mina tro­chę DeadSpace’a. Oprawa jest bar­dziej niż sa­tys­fak­cjo­nu­jąca i cie­szę się, że mo­gli­śmy grać fak­tycz­nie na kon­so­lach. Mo­dele po­staci mo­głyby być bar­dziej do­pra­co­wane, po­miesz­cze­nia mieć tro­chę wię­cej de­tali, ale tek­stury to nad­ra­biają. Czy gra stra­szy? Nie tak jak Outlast, ale na pewno czuć na­pię­cie prze­mie­rza­jąc na­wet po raz n-ty te same ko­ry­ta­rze. The Evil Wi­thin za­po­wiada się cał­kiem smacz­nie, ale ta gra jest skie­ro­wana szcze­gól­nie dla tych, któ­rzy lu­bią grać z pod­wyż­szo­nym ci­śnie­niem. No i kli­mat — kli­mat jest na­prawdę zacny.

Opublikowano

A w RE4 to Ty mistrzu grałeś? Bo z Twojej wypowiedzi wynika że nie a własnie już od czasów RE4 celownik w grach tpp często się trzęsie imitując drżenie rąk bohatera. Bardzo dobra zagrywka bo w przypadku horrorów wywołuje to fajną presję i napięcie. Nie wszystko musi być CoDem ;-]

Opublikowano

A w RE4 to Ty mistrzu grałeś? Bo z Twojej wypowiedzi wynika że nie a własnie już od czasów RE4 celownik w grach tpp często się trzęsie imitując drżenie rąk bohatera. Bardzo dobra zagrywka bo w przypadku horrorów wywołuje to fajną presję i napięcie. Nie wszystko musi być CoDem ;-]

 

Grałem i to jest chu.jowe rozwiązanie.

Opublikowano

Mechanika Evil Within jest mega i wprost oddaje hołd starej szkole horrorów i tego typu strzelanek. Czuje w tej grze fllow RE4 i wersji beta czyli RE 3,5. Zresztą, odpalcie sobie ten słynny filmik i nie powiecie, że jest inaczej:

 

Opublikowano

Ale byłoby wspaniale gdyby tak re4 wyglądał. :) Liczę na tę grę, nie podobają mi się tylko te komunikaty samouczkowe.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...