Skocz do zawartości

Suavek

Senior Member
  • Postów

    9 268
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    9

Ostatnia wygrana Suavek w dniu 22 listopada

Użytkownicy przyznają Suavek punkty reputacji!

Reputacja

4 716 Zajawkowicz

Informacje o profilu

  • Płeć:
    mężczyzna
  • PSN ID:
    SuavekS
  • Nintendo ID:
    Suavek: SW-0480-3938-1410
  • Steam ID:
    Suavek

Ostatnie wizyty

35 291 wyświetleń profilu
  1. Suavek

    Wasze komiksy

    Nie chciałem spamować w temacie Dragon Balla, bo niezbyt to na temat, ale wpadła mi w oko taka cegiełka. Jako fan oryginalnego DB i "toaletowego" humoru Akiry Toriyamy się skusiłem. Tomik zawiera sporo pomniejszych/krótszych komiksów autora wydanych na przestrzeni lat, w tym prekursor DB - Dragon Boy. Fajne wydanie, twarda oprawa bez obwoluty, ponad 600 stron, format zbliżony do wydawanego obecnie u nas DB Full Color.
  2. Zacząłem Stellar Blade i się wkręciłem mocniej, niż przypuszczałem. Demo z jakiegoś powodu mnie aż tak nie porwało, ale może wynikało to wtedy z innych czynników. Tymczasem kupiona spontanicznie pełna wersja przykuła mnie do ekranu do tego stopnia, że po robocie i ogarnięciu prywaty od razu odpalam konsolę i siedzę nawet parę godzin bez przerwy, co w moim przypadku zdecydowanie dobrze świadczy o grze, bo zdarza się raczej rzadko. Niemal wszystko mi tu pasuje. Nie jest to ani slasher, ani żaden souls. Poziom trudności jak na razie wydaje się odpowiedni. Gra jest bardzo ładna, efektowna, brutalna, chodzi mega płynnie. Drobne elementy rozwoju postaci zachęcają do eksploracji, która sama w sobie jest satysfakcjonująca i przy tym nie jakoś specjalnie przekombinowana. Całość jest po prostu przystępna, niby prosta w założeniach, ale tak fajnie zrealizowana, że zwyczajnie gra mi się niezmiernie dobrze. I tak, bohaterka też nie pozostaje bez znaczenia. Nawet nie chodzi o galaretowate cyce i poślady, ale jako prosty samiec mimo wszystko wolę fajną babkę w swojej grze, niż jakiegoś mięśniaka, czy tam w dzisiejszych czasach ciapatego metro transa. Zarazem tym samym dużo bardziej do gry pasuje rewelacyjna muzyka z częstym żeńskim wokalem, niż gdybyśmy w jej akompaniamencie biegali jakimś chłopem. No w innym miejscu by pewnie mnie zjedli za takie gadanie, ale trudno. Rules of Nature dla Raidena, Silent Street dla Eve. 10-godzinny OST na Spotify też sobie odpalam poza grą. Jedynie szkoda, że w naszym wydaniu gry nie ma japońskiego dubbingu. Gram z koreańskim, bo jest o niebo lepszy od angielskiego, ale jakoś tak dziwnie, nie będąc przyzwyczajonym. Z japońskiego jeszcze bym coś wyłapał ze słuchu, a tu trzeba napisy śledzić uważnie. Obym tak się dobrze bawił przez całą grę.
  3. 467979986_1281871813249542_3325502189962270023_n.thumb.jpg.3c7cf7bfc58518948bfcae2949516e28.jpg

    1. Sven Froost

      Sven Froost

      Niektorzy zamieniliby na jedzenie

    2. DarkStar

      DarkStar

      U mnie wyleciały seriale i prawie wyleciały książki :( Kiedyś miałem czas na wszystkie trzy i zawsze na tapecie była jedna gra, jedna książka i jeden serial.

    3. Chewie

      Chewie

      Niezły pomysł. Ja mam taki problem, że tak mi się oczka kleją, że nie daję rady wytrzymać przed kompem nawet jakbym chciał. Pora zmienić pracę :frog:

  4. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Rogue Flight Zaskoczenie roku, jeśli chodzi o premiery. Jeszcze niewiele ponad tydzień temu nie miałem pojęcia o tej grze, dopóki nie trafiłem na fragment zwiastuna w materiale newsowym SkillUp. Wystarczyło kilka sekund, żeby spodobało mi się to, co widziałem. Obadałem wszystkie trailery, kilka recenzji, demo i wiedziałem, że ja to chcę. Nie byłem pewien, czy 80zł to nie aby za dużo, jak na kilkugodzinną arcade'ową strzelankę, ale wpadła mi w oko niewiele droższa wersja pudełkowa (z drukowanym, pachnącym manualem! W 2024!) na PS5 i impuls zrobił swoje. No muszę przyznać, że bawiłem się wyśmienicie. Gra idealnie trafiła w mój gust, zarówno stylem rozgrywki, jak i ogólnym klimatem. To nic innego, jak liniowy shooter kosmiczny w stylu StarFox. Tj. lecimy po linii prostej niszcząc kolejnych wrogów, zbierając power-upy, unikając niekiedy przeszkód na naszej drodze i ostatecznie mierząc się z bossem. Poziomów nie ma dużo, a całość można ukończyć w mniej, niż godzinę. Ale sama rozgrywka jest na tyle miodna, a misje dostatecznie urozmaicone, że ukończyłem grę już cztery razy (oglądając odpowiednio cztery różne zakończenia). A na tym nie koniec, bo oprócz tego odblokować można dodatkowe tryby gry, w tym swego rodzaju Roguelite. Mechanicznie gra jest stosunkowo prosta. Mamy do dyspozycji odblokowywane stopniowo cztery bronie główne, ograniczony zapas rakiet samonaprowadzających oraz kila manewrów specjalnych. Pomiędzy misjami możemy także dokonać modyfikacji parametrów naszego statku, co ma również odzwierciedlenie wizualne. Jest jakiś system punktacji, ale osobiście kompletnie go ignorowałem, a jedyne na co warto zwracać uwagę, to utrzymanie "combo" na kolejnych wrogach, gdyż ma to wpływ na regenerację osłon. Dużo się dzieje na ekranie i chwilami całość może wydawać się chaotyczna, ale mnie nie przeszkodziło to w ukończeniu gry, pomimo tego, że na ogół nie jestem w te gatunki specjalnie dobry. Koneserzy mogą sobie podkręcić poziom trudności, gdyby mieli za łatwo, ale osobiście doceniam fakt, że ani razu nie miałem odruchu rzucenia padem o ścianę, nawet przy paru zgonach. Co mnie przyciągnęło do gry, to oprawa audiowizualna, niesamowita dynamika i poczucie prędkości, oraz stylistyka anime lat 80-tych takich jak Macross (nawet mamy domyślnie odpalony filtr VHS i Filmgrain, ale sugerowałbym je wyłączyć). To, plus wpadająca w ucho muzyka rockowa, efekty slow-motion, bardzo dobry voice-acting (zarówno angielski, jak i japoński), oraz prosta, ale ciekawie przedstawiona fabuła. Rezultat? Jak ja to mówię, siedziałem z bananem na mordzie przykuty do ekranu, zapominając kompletnie o prawdziwym świecie. To nie tak, że to jakiś ukryty hit, który miałby zbierać jakiekolwiek nagrody. Nie. To "tylko" rewelacyjnie wykonana arcade'owa gra indie na kilka godzin efektownej i satysfakcjonującej rozgrywki, w dodatku z przystępną platyną. Ja bawiłem się wyśmienicie i nie żałuję wydanych pieniędzy. Na 100% grę kupię drugi raz także na PC, przy okazji jakiejś promki, ale jest również wersja Switch i Xbox. W sumie, podobało mi się na tyle, że może i trzecią kopię na Switcha kiedyś też kupię. Zrobiłem sporo screenów podczas gry, ale prawdę mówiąc całość wygląda lepiej podczas ruchu, dlatego zachęcam do obejrzenia poniższych zwiastunów. Mnie przekonały i absolutnie się nie zawiodłem.
  5. Suavek

    Zakupy growe!

    Kilka tegorocznych premier do nadrobienia... kiedyś... Trochę udzieliło się black friday'owe szaleństwo.
  6. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Dragon Ball Z Kakarot - DLC Ukończone, a raczej przemęczone już na tym etapie. Oj dawno nie miałem tak mieszanych uczuć wobec gry. Bo jako dawny fan DB z jednej strony chciałem mimo wszystko przejść przynajmniej fabułę i zadania poboczne, a z drugiej po kilkudziesięciu godzinach głównego wątku tak mnie to już męczyło, a wszystko tak dłużyło, że do uruchamiania gry musiałem się chwilami zmuszać. I tak w pewnym sensie nie żałuję, bo jednak na przestrzeni całości było tu całkiem sporo smaczków dla miłośnika DB, a jednak po wszystkim myślę, czy nie lepiej było po prostu znaleźć jakiś Let's Play na YT i oszczędzić trochę godzin życia. Albo to, albo było grać w miarę wychodzenia kolejnych DLC, co miało miejsce na przestrzeni lat od premiery. A niemal każde z nich to taka mini-kampania, w której zaczynamy nową postacią niemal od zera i wszystkie żmudne czynności, o których pisałem poprzednio, trzeba wykonywać na nowo. Nawet z bonusami Community Board głównej kampanii chwilami było to zwyczajnie nudne. Wręcz tęskniłem za jakimiś osiągnięciami, żeby chociaż jakaś wirtualna ikonka za to wszystko wpadła, ale niestety. No ale do rzeczy: A NEW POWER AWAKENS Najgorsze DLC w całej grze, podzielone na dwie części. Pierwsza to kompletne zignorowanie fabuły filmu z Beerusem i przerobienie wszystkiego na durny i żmudny trening/grind do odblokowania transformacji God i "ułatwienia" podbicia poziomu postaci do 250, czy 300, czy ile tam wynosi cap. Nie wiem, bo nie miałem dość samozaparcia, żeby to robić. Druga część bazuje na filmie z Golden Friezą i ma już odrobinę więcej do zaoferowania, w tym kilka fajnych cut-scenek, ale wciąż bazuje w dużej mierze na durnym treningu/grindzie do odblokowania SSGSS, plus wprowadza na dłuższą metę nudne walki z setkami słabych przeciwników, które w praktyce sprowadzają się do klepania jednego przycisku. Niewiele nowego, fabuła filmu przerobiona, a zadania poboczne raczej marne, w tym oklepane wskrzeszanie zmarłych wrogów, żeby z nimi trenować licząc, że staną się dobrzy... Plus całości taki, że wyjątkowo sterujemy tu postaciami z głównego wątku, do którego też wszystkie nowe zdolności i poziomy się przenoszą. TRUNKS - THE WARRIOR OF HOPE Pierwsze duże DLC i tu już jest zdecydowanie lepiej. Całość bazuje na filmie z Future Trunksem, w którego się wcielamy w postapokaliptycznym świecie. No i pomijając konieczność powtórnego grindu i levelowania nowej postaci od podstaw, zbierania świecidełek, łowienia rybek itp. itd. to jest tu naprawdę dużo fajnych scen, których nie było ani w mandze, ani w anime. Przede wszystkim relacja z mentorem Gohanem, styczność z bohaterami pobocznymi, którzy mieli raptem jedną scenę w filmie, czy w końcu cały nowy wątek, w którym Babidi przybywa na Ziemię, a Kaioshin trenuje właśnie Trunksa przed walką z Buu. Wątek ten nie był specjalnie długi, ale jednak bardzo fajnie przedstawiony w cut-scenkach i sam w sobie wart poznania. Ogólnie DLC ma dużo świetnych przerywników filmowych, choć doświadczenie całości zajęło mi około 10h, może mniej. Jak ktoś nie chce grać, to polecam chociaż obejrzeć na YT. BARDOCK - Alone Against Fate Drugie większe DLC. Poziomem bardzo zbliżone do poprzedniego, aczkolwiek mam nieco więcej zastrzeżeń. Ogółem grało mi się fajnie z prostego względu, że mogliśmy zwiedzić planetę Vegeta i wykonać sporo rozmaitych zadań pobocznych. Sam design świata również bardzo fajny i pomysłowy. Niestety później gra zaczyna się dłużyć i znowu mamy do czynienia z tymi żmudnymi walkami z hordami słabych wrogów. Nie pomagał nawet fakt, że Bardock ma naprawdę efektowny i przyjemny styl walki. W pewnym momencie po prostu miało się już dość i chciało tylko pchnąć dalej fabułę. Na szczęście całość to może ok. 5h. Na zakończenie odblokowujemy jeszcze wątek poboczny, w którym sterujemy młodym Vegetą, ale niestety była to totalna strata czasu. Poza walką z Kiwi reszta to znowu... walki z hordami wrogów... A wszystko po to, żeby obejrzeć cut-scenkę, która była już w anime. Nic nowego. Gdybym wiedział wcześniej, to bym olał. Solid State Scouter również przygrywa znacznie mniej, niż na to liczyłem. 23rd World Tournament Kolejne fajne DLC, na szczęście nie za długie, ale i tak dłuższe, niż bym się spodziewał. Ostatnia saga oryginalnego DB w formie gry. Dużo fajnych cut-scenek, kilka nowych historii, jak np. trening Tien Shin Hana z Tao Pai Pai, czy trochę perypetii z gangiem Pilafa. Najlepszy element właściwej gry, to walka naziemna. Niestety, znowu trzeba spędzić trochę czasu na zbieraniu pierdół i levelowaniu postaci, szczególnie w side-questach. Super cut-scenki i wtrącenia podczas walk, choć może to za sprawą bardziej komiksowego stylu oryginalnego DB. Podczas walk z mobkami przygrywa przyjemny dla ucha remiks oryginalnego motywu DB i gdyby nie fakt, że zadania poboczne to znów żmudne czynności i walki z kolejnymi robotami RR, to bym nie miał wiele do zarzucenia. Tj. przy założeniu, że podchodzimy do tego jak do krótkiego pseudo-RPGa. Goku's Next Journey Ostatnie duże DLC gry bazujące na finale DBZ, czyli przyszłości, w którym Goku trenuje z małą Pan w oczekiwaniu na przybycie Uuba. I gdyby nie fakt, że - raz jeszcze - musimy do pewnego stopnia grindować wszystko na nowo, pomimo tego, że akcja dzieje się po głównej grze - to bym powiedział, że było to jedno z najfajniejszych DLC. Relacja Goku z Pan była urocza, wkomponowano w to również styczność z innymi bohaterami, a wisienką na torcie była "finalna" walka Goku i Vegety, której w mandze, czy anime nie doświadczyliśmy. Sama w sobie jest warta obejrzenia, jeśli ktoś nie zamierza grać. Obowiązkowo z japońskim dubbingiem. Gameplay'owo DLC niczym się nie wyróżnia, choć jest tu kilka walk naziemnych oraz możliwość sterowania małą Pan w paru momentach. Całość nie za długa, taka w sam raz na kilka godzin. A przynajmniej nie dłużyła mi się tak, jak reszta. Oczywiście post-game odblokowuje mnóstwo trudniejszych walk i temu podobnych, ale na to już nie mam siły i cierpliwości. Podsumowując... Na Kakarot się trochę rozczarowałem, a jednocześnie cieszę, że w niego zagrałem. Chyba faktycznie głównym problemem gry jest przesyt żmudnymi aktywnościami. To samo w DLC - gdybym sobie je dawkował na przestrzeni miesięcy, czy nawet lat, to inaczej bym na to patrzył. A tak chciałem po prostu przejść już wszystko, żeby grę usunąć z dysku i przez to wyszło lekkie znużenie. Ktoś, kto nie jest fanem DB nie ma tu czego szukać. Co innego fani, przynajmniej ci z większą cierpliwością. Gra ogólnie na 7/10 z dużym "ale". Zdecydowanie najlepsze w tym wszystkim były historyjki, których nie było w mandze, czy anime. Mimo tego ja sam nie wiem, czy wrócę do gry przy premierze dodatku z DB Daima, bo póki co nie zacząłem nawet anime oglądać. To co zagrałem nawet mnie usatysfakcjonowało, ale cieszę się zarazem, że to już koniec. Było fajnie (momentami), ale inne gry czekają.
  7. PC (Steam) Features: • The Ultimate Edition of this legendary game: Rollback Netcode support, gorgeous 4K visuals with updated high-res textures and more. • Custom Combatants: Enter the ring with one of 19 playable characters. Master each of their unique fighting styles and customize them with distinctive costumes and items. • The Full Experience: Enjoy the pinnacle of Virtua Fighter as you battle it out across your favorite modes like Rank Match, Arcade, Training, and Versus • Crush the Competition: Take on challengers from around the world as you compete with up to 16 players in new online modes including Tournaments and League.
  8. Suavek

    Najlepsze trailery

    Nie przepadam za wyścigami, kompletnie nie interesuję się samochodami, Gran Turismo 3 mnie szybko znudziło, a mimo to pamiętam poniższy zwiastun i pomniejsze materiały reklamowe gry mnie swego czasu zafascynowały. Wtedy wyglądało to mega realistycznie. Koniec końców w grę nie grałem, ale muzyczkę sobie nucę do dziś.
  9. Wrzucę, bo mnie wróciły wspomnienia. Będę musiał kiedyś wygrzebać swój egzemplarz i sprawdzić, czy jeszcze się uruchamia.
  10. Suavek

    Shin Megami Tensei V

    Nie no, oceniać po paru lokacjach z kilkudziesięciogodzinnej gry, to jednak przedwczesne. OST SMT5 jest bardzo dobry, obszerny i zróżnicowany. Męczyć może co najwyżej muzyka niektórych większych regionów, która rzadko, bądź wcale się nie zmienia przez kilka-kilkanaście godzin, oprócz przerw na walki.
  11. Suavek

    Star Trek

    https://trekmovie.com/2024/11/18/watch-william-shatners-captain-kirk-returns-in-unification-short-film-from-roddenberry-archive/
  12. https://store.steampowered.com/app/599140/Graveyard_Keeper/
  13. Suavek

    Metaphor: ReFantazio

    Nowy zwiastun miesiąc po premierze...
  14. Suavek

    Shin Megami Tensei V

  15. Suavek

    Gundam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...