Skończyłem sobie po 33 godzinach gre wideo Indiana Jones and the Great Circle. Cóż to była za przygoda
Już od dziecka jestem wielkim fanem Dr. Jonesa więc wierzyłem w te gre od pierwszej zapowiedzi, chociaż wiadomo, strach był, bo po old blood machine games delikatnie rzecz mówiąc nie dostarczało gier najwyższych lotów ale tym razem dowieźli i to najlepszą gre w swojej krótkiej historii.
Matury mi się nie chce pisać więc będzie krótko. Dla zwykłych zagrajmerów dałbym mocne 8/10 a fani indy'ego niech sobie dołożą punkt do oceny.
Zagrało prawie wszystko tylko potrzeba tutaj więcej szlifu. Ai jak każdy zauważył w temacie jest dramatyczne i jak ktoś będzie w to grał jak w skradankę to zrobi sobie krzywde. Bitka na pięści jest okej, wrogowie fajnie reagują, czuć ciosy, jest dobre udźwiękowienie ale jak chłop zacznie nawalać to skończy przy obozie matwych nazistów xD jest zbyt łatwo. Animacje w cutscenkach i samym gameplayu troche sztywniackie no nie jest to poziom najlepszych z branży ale tragedii nie ma, do tego często miałem małe glitche z blokującymi się npctami i gltchujący się dźwięk, nic poważnego małe rysy na DIAMENCIE
Chciałem od tej gry tylko jednego. Zwiedzać sobie jakieś poyebane katakumby z pochodnią w łapie i wciskać guziory które uruchomią jakieś poyebane pułapki i to właśnie dostałem ( no jeszcze chciałem odgarniać ręką pajonki i tego nie dostałem, może w sequelu?) Latanie po otwartych mapkach (zajebiście zaprojektowanych) sprawia dużo frajdy i aż chce się robić wszystko ale jednak to zamknięte fabularne lokacje są najlepsze, no niesamowity klimat ma ta gra, w końcu po tylu latach dostaliśmy czwartą część Indiany, polecam każdemu.
Powiedziałbym że to moje goty ale że z mojego nicku nie da się ułożyć ofi to tego nie zrobie bo nie grałem w astrobota ale na pewno zjada u mnie metaphora a była to gra na którą najbardziej czekałem w tym roku.
Niech mnie chuy na gamepassie wyszła dobra gra Tylko po co go kupiłem na 3 miesiące